Thanases Abeley (Yordam AU)

HotaruUmari

Info


Created
2 years, 1 month ago
Creator
HotaruUmari
Favorites
0

Profile


  Thanases Abeley
imieThanases (thə-NAY-seez)
nazwiskoAbeley
ŚMIERTELNY RODZICCharlotte Abeley
BOSKI RODZICHades
WIEK 19 lat
narodowośćAmerykańska
pinterest link
FACE CLAIMGauge Burek



INTELIGENCJA

KREATYWNOŚĆ

MAGIA

CHARYZMA

ZRĘCZNOŚĆ

SIŁA


charakter

"Obojętny", to chyba najlepsze słowo, które opisuje jego charakter i też pierwsze co się nasuwa gdy tylko się na niego spojrzy. Bliżej mu do pesymisty, nie jest on ekspresywny, zawsze ma ten sam niezmienny wyraz twarzy z, którego nie da się nic wyczytać. Nie jest on też zbyt rozmowy co mógłby argumentować faktem, że "mówienie i dyskusje są zbyt męczące". Bo jego wszystko męczy. Jest strasznie leniwy, albo może raczej "woli oszczędzać energię na lepsze rzeczy". Choć jak na ironię czasem się odezwie mówiąc aż za dużo, a swoimi słowami potrafi zranić. Słowo przepraszam? Może by się pojawiło, ale niech nikt nie oczekuje, że będzie ono w jakim kol wiek stopniu szczere. Thany ma taki problem, że nie ma poczucia winy, wyrzutów sumienia, gdy komuś coś zrobi. Prawdopodobnie wie, że powinien ale ich nie ma i raczej nie jest mu z tym jakoś szczególnie źle. Przy okazji ma też problem z rozróżnianiem emocji. Ciężko mu czasem stwierdzić gdzie jest granica między niektórymi z nich i możliwe, że stąd biorą się nietaktowne teksty i zachowania. Ogólnie to można by go nazwać socjopatą, ale nikt nie miał okazji mu takiej diagnozy postawić.
Jemu samemu brak emocji zdaje się nie przeszkadzać choć tak na prawdę czasem zazdrości innym, że dla nich jest to normalne. Ale tylko poniekąd bo na ogół jest zdania, że "szkoda czasu i życia na emocje", jakby były czymś złym. Czasem uda mu się jednak dopuścić do siebie coś w  rodzaju szczęścia czy gniewu jednak ciężko sprawić aby na prawdę wyraźnie to poczuł i zareagował. Zwykle takie rzeczy zwyczajnie udaje jeśli lepiej na tym wyjdzie w danej sytuacji. Ciężko jest tu też mówić o "miłości" do kogoś ale to nie tak, że nie może kogoś polubić czy obdarzyć uczuciem. Zwyczajnie sam nie umiałby nazwać tego uczucia i nie nie wiedziałby jak ma się z tym zachować.  Stąd też biorą się nietypowe zachowania, a jego "uczucie" do kogoś może wyglądać bardziej jak "obsesja".
Odwaga? Raczej nie koniecznie. Choć sam nie powiedziałby, że się boi, to raczej kwestia tego, że wygodniej jest stać za kilkoma przyzwanymi truposzami, lub po prostu kimś innym kto załatwi całą sprawę za niego. Choć rzecz jasna gdy nie ma wyboru a sytuacja tego wymaga, ma na tyle odwagi by się postawić i obronić.
Wbrew pozorom, które lubi stwarzać, jest on całkiem bystry. Zwykle raczej myśli za nim coś zrobi. Ma własny rozum więc potrafi wyrobić sobie opinię na różne tematy choć w towarzystwie zdarza mu się potakiwać innym, nawet jeśli mają zupełnie odmienne zdanie. Czemu? Dlatego, że nie lubi się wychylać. Woli pozostawać w cieniu, zdecydowanie nie jest typem lidera więc łatwo go sobie ułożyć gdyż jest zbyt leniwy na dyskusje czy stawianie się, łatwiej jest podążać za innymi. Zwykle podoba mu się taka pozycja z boku gdzie może obserwować tok wydarzeń, a mieszać i mącić dopiero wtedy gdy sytuacja przybiera nie przyjemny dla niego obrót. Lub gdy może po cichu dolać oliwy do ognia aby mieć widowisko jak inni się kłócą... Tak o, dla zabawy.
Przy okazji jest z niego też dobry kłamca, mógłby nawet dostać order najlepszego kłamcy w okolicy, co za pewne jest zasługą braku emocji. Zwyczajnie nie stresuje go kłamanie przez co nie ważne jak głupią historię miałby sprzedać, zrobi to bez nici zawahania, bez zająknięć, a serduszko nie zabije mu przez chwilę szybciej.

PRZEKLEŃSTWOBŁOGOSŁAWIEŃSTWO

Tu może coś przyjdzie z czasem.

  • Hypnos - bóg widząc zmagania chłopaka z koszmarami, które widuje na codzień przez swoją moc odziedziczoną po ojcu, zlitował się nad nim zapewniając mu spokojny, głęboki sen, wolny od nieprzyjemnych widoków tak aby chociaż w nocy chłopak mógł w pełni odpocząć.

MOCE

  • NEKROMANCJA - ma zdolność do kontaktowania się ze zmarłymi, przywoływania ich, odwoływania i kontrolowania.
- Przywoływanie tyczy się zazwyczaj formy podobnej do samych szkieletów, coś w rodzaju "nieumarłych", o raczej pozbawionej większej świadomości. Zwykłe pionki do wykonywania jego poleceń. Nie ma problemu z przywołaniem kilku na raz jednak im ich więcej tym ciężej mu nad nimi zapanować, z ilością więc zwykle nie szaleję jeśli nie ma ku temu potrzeby. Przywołane szkielety mogą mieć formę zarówno ludzką jak i zwierzęcą. Są można powiedzieć "wyciągane" prosto z podziemi i tam też wracają po skończonej robocie.

- "Przywracanie kogoś do życia", zachowując jego świadomość i tak dalej, wymagałoby od niego "podzielenia się" swoją własną energią życiową, z tego też powodu coś takiego mogłoby trwać dość krótko i skutkowałoby mocnym osłabnięciem, omdleniem jak i nie chorobą na kilka dni (im dłużej podtrzymuje kogoś po za podziemiem - tym gorszy efekt). Takie wskrzeszenie tyczy się przywołania kogoś w materialnej formie, bo może on też przywołać samą duszę (jednak jej oczywiście inni nie widzą o ile nie mają takich zdolności), lub jeśli ma taką możliwość, może przywołać duszę do ciała danej osoby - te dwie opcje są dla niego dalej wyczerpujące ale znacznie mniej.

- Ma też drobną powiedzmy "pasywną" umiejętność dzięki której jest on wyczulony na śmierć. Może on instynktownie wyczuć, że ktoś jest jej blisko i słyszy pisk w uszach gdy ktoś umiera (im bliżej tym głośniejszy jest).

- Również "pasywną" umiejętnością jest coś co ludzie prosto określiliby schizofrenią. Słyszy on głosy, poniekąd widzi niewyraźne sylwetki, często odczuwa, że ktoś na niego patrzy i za nim chodzi. U niego jednak nie jest to chorobą a "objawy" wcale nie są spowodowane zaburzeniami. To co słyszy i widzi to dusze zmarłych, które lubią się przy nim pałętać i podszeptywać mu różne rzeczy. Daje mu to jednak możliwość rozmów z nimi. Przy większym skupieniu może on nawet dotrzeć do konkretnej osoby, choć łatwiej jest mu to zrobić gdy trzyma jakiś przedmiot związany z wybrańcem.

- Chłopak ma też wizje związane z czyjąś śmiercią co też nie zawsze jest zależne od jego woli. Często gdy jest w okolicy w której ktoś zmarł lub dotknie przedmiotu/miejsca powiązanego z czyjąś śmiercią zdarza mu się wyraźnie odczuć i zobaczyć przeżycia tamtej osoby, zupełnie tak jakby to on sam był wtedy w tej sytuacji i to on umierał. Przy wizjach ma wrażenie, że minęło x minut, odczuwając całą sytuację w jej realnym czasie trwania ale w rzeczywistości jest to kilka sekund.

Thanases ogólnie nekromancje traktuje bardziej jak przekleństwo niż użyteczną zdolność, przez jej pasywne działanie mimo woli. Samo wskrzeszanie (to ze świadomością) też traktuje dość sceptycznie i stara się z tej umiejętności zbytnio nie korzystać twierdząc, że zakłóca tym ogólne prawa świata i ma też poczucie, że jego ojciec nie jest zbyt zadowolony przywracaniem kogoś do życia.

  • TELEPORTACJA CIENIAMI - potrafi on w pewnym sensie wejść w cień i wyjść innym. Szybki sposób przemieszczania się który zajmuje kilka sekund. Jest to jednak teoretycznie ograniczone zasięgowo ponieważ długie dystanse są wyczerpujące i powodują mocne osłabnięcia jak i nie omdlenia, dlatego unika dalekich wycieczek co oszczędza mu skutków ubocznych, powoli trenując aby wydłużyć dystans. Nauczył się on jednak, że krótkie dystanse może powtarzać o ile ma między nimi przerwę. Poruszać się między cieniami może też póki co tylko sam, nie da rady tego zrobić gdy ktoś go np. trzyma, choć stara się tego nauczyć ale jak dotąd żadne zwierzątko będące królikiem doświadczalnym nie miało okazji tego przeżyć. Ogólnie jednak używanie tej zdolności idzie mu całkiem dobrze, jedynie w jakimś nagłym wypadku gdy się spieszy, jest osłabiony lub coś w tym stylu zdarza mu się wyjść w minimalnie innym miejscu niż planował.

umiejętności

MOCNE STRONY
  • Dobry strzelec - nie ma on zbyt wiele siły do walki wręcz czy chociaż bronią białą dlatego strzelectwo wydało się najlepszą formą walki, a po latach ćwiczeń okazało się, że ma on całkiem celne oko. 
  • Niezwykły Szczęściarz - wystarczy na niego spojrzeć i od razu można stwierdzić, że to raczej nie jest typ osoby atakujący w prost, dlatego też swoje treningi raczej poświęcał w dużej mierze na tym jak kogoś zaskoczyć w walce i tej techniki woli się trzymać.
SŁABE STRONY
  • Słabeusz - walka z bliskiego dystansu nigdy nie była jego mocną stroną, zdecydowanie woli zostawić to innym a samemu stać na względnie bezpiecznej odległości, prawdopodobnie zdarzało mu się ćwiczyć na wypadek gdy nie miałby innej opcji samoobrony ale na pewno nie umiałby zaatakować i wygrać takiego pojedynku.
  • Porywczy - zwykle ma zbyt duże problemy ze skupieniem jak na takie rzeczy, zwyczajnie ciężko się myśli i cierpliwie czeka gdy coś szepcze ci z tyłu głowy.


dodatkowe informacje

  • Nekromancji, a dokładniej przywoływania truposzy bez świadomości, zdaża mu się używać do wykręcania się od prostych czynności jak sprzątanie, aby ktoś zrobił to za niego.
  • Ma problemy z niedoborem witamin co skutkuje słabą odpornością na zachorowania. Wyróżnia się u niego też szczególny problem z krzepliwością krwi przez to zdarzają mu się krwotoki z nosa.
  • W temacie chorób to cierpi on też niestety na analgezje wrodzoną - całkowity brak odczuwania bólu. Można by pomyśleć, że to wygodne, ale w rzeczywistości sprawia kłopoty. W końcu to ból mówi nam, że coś jest nie tak, a gdy go nie odczuwamy nie mamy jak zareagować co często kończy się powiększaniem urazu.
  • Dostaje on też od psychiatrów jedne z najmocniejszych leków na schizofrenie, jednak nie pomagają one w jego przypadku i nie tłumią głosów i innych "objaw choroby". W końcu tabletka nie uciszy zmarłych. Jednak przez ich branie wyrobił on sobie pewną słabość do używek, które lubi brać aby się "wyłączyć" na jakiś czas.
  • Jest całkiem zwinny przez co dobrze ogarnia w parkour. Jego zdolność przechodzenia przez cienie też mu w tym pomaga a przy okazji uwielbia przybywanie na dużych wysokościach więc zwykle jak już skakać to na wysokich budynkach. Tam też zresztą spędza większość czasu gdy ma wolną chwilę.
  • Zdarza mu się "mówić do siebie", a przynajmniej tak to wygląda bo w rzeczywistości odpowiada zmarłym, którzy do niego mówią. W dużej mierze nauczył się żyć z tymi głosami i faktem, że czuje się ciągle przez kogoś obserwowany, względnie to ignoruje, jednak mimo to czasem są zbyt prowokujące albo jemu się zbytnio nudzi, a jak się okazuje zmarli mają dużo do powiedzenia i to całkiem ciekawych rzeczy, a do tego zdarza im się też dużo zobaczyć.
  • Lubi wykorzystywać swoją zdolność związaną z cieniami do śledzenia ludzi, podglądania czy podsłuchiwania co mogłoby z niego zrobić niezłego plotkarza gdyby tylko miał ochotę dzielić się zebraną widzą. Nie wykluczone też, że gdy ktoś mu wpadnie w oko to chce go w ten sposób poznać aż za dobrze co mogłoby podejść pod stalking i kończy się nawet podkradaniem rzeczy.
  • Niewykluczone, że ma słabość do osób starszych od niego jeśli chodzi o "zuroczenia", płeć nie robi mu raczej różnicy.
  • Niby na ogół ma wszystko gdzieś ale na wygląd lubi zwracać uwagę i nawet jeśli nie do końca zdaje sobie z tego sprawę to przyjemność sprawia mu dobór ubrań i ewentualne poprawianie ich aby były ciekawsze.
  • Przez pracę wujka zainteresował się anatomią. Lubi się o tym uczyć i wiedzieć jak funkcjonuje ludzki organizm.
  • Na 13 urodziny dostał od ojca piekielnego ogara, który zgodnie z założeniem Hadesa, dobrze sprawuje się w roli ochroniarza, pomimo jego dość szczeniackiego usposobienia, którym się wykazuje na codzień. Od Thanyego dostał on imię Gataki.

unknown.png 3e41a2d75242475aec40c52670fa7385.jpg








unknown.png Pic-3-5-400x588.jpg

OPIS WYGLĄDU

  • 170 cm wzrostu
  • oczy czarne jak węgielki, czasem lekko zaczerwienione
  • bardzo blada cera na której łatwo o siniaki i zaczerwienienia
  • mocne piegi w okolicy noska
  • bardzo chudziutki
  • włosy gęste i kręcone w kolorze czerni/bardzo ciemnego brązu z rozjaśnieniem od dołu (części wewnętrznej) do kremowej bieli, takie samo rozjaśnienie jako pojedyńczy kosmyk na grzywce (sama grzywka na tyle długa, że gdy nie uczesana zakrywa mu oczy), do treningów lubi je związywać aby nie przeszkadzały
  • pięknie białe ząbki ale z lekko bardziej wyraźnymi kiełkami
  • paznokcie pomalowane na czarno
  • czarny makijaż pod oczami
  • liczny piercing w uszach
  • ubrania preferuje czarne/białe, z ewentualnymi dodatkami fioletu lub czerwieni, zdecydowanie mają być luźne i wygodne, nie skąpi sobie też srebrnych dodatków, jego szafa jest też dość nietypowa i zwykle wyróżnia się na tle innych
  • wizerunek ma realny ale dodałam też ilustrację dla kwestii kolorystycznych (w galerii na dole, pod kartą), bo chociażby same włosy face claim ma różne zależnie od zdjęcia, a zależało mi też na samej karnacji i czarnych oczach, mam nadzieję, że to nie problem

UBRANIA

biografia

Thanases. Chłopiec, którego istnienie nigdy nie było zaplanowane, a zmieniło tak wiele w życiu pewnej młodej, ambitnej kobiety - Charlotte. Ogień jej romansu z Hadesem był słaby, tlił się tylko przez jedną noc. Niby tylko jedna noc, ale jaka piękna ona była… Charlotte następnego poranka była przekonana, że nigdy o niej nie zapomni i z utęsknieniem będzie szukała tego samego w swoich przyszłych partnerach. Jednak pasja, którą wtedy poczuła spod rąk boga nie była powodem dla którego to spotkanie będzie nieprzemijające w jej pamięci, a… pozytywny test ciążowy. Kto by się spodziewał, że poranne mdłości, gdy Charlotte szykowała się do castingu aktorskiego nie były spowodowane chorobą, a dzieckiem. Charlotte miała 24 lata, kiedy jej życie i marzenia legły w gruzach, pięcioletnie studia aktorskie poszły na marne, szansa na wybicie się na scenie została od niej odebrana. Wcześniej miała szansę zagrania jednej z pobocznych ról w najnowszym serialu komediowo-romantycznym… Po dowiedzeniu się o ciąży kobiety, zrezygnowano ze współpracą z nią. Reżyser filmowy, który zajmował się projektem i zdobywaniem do niego obsady, nie do końca był skory zatrudnić osobę, która w każdej chwili może zmienić wygląd i zniknąć na nieokreślony czas. Charlotte była wściekła. Nie wiedziała, czy bardziej na siebie, na reżysera, czy też na dziecko, które powoli rosło w jej łonie…

Życie Charlotte obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Od nastoletnich lat, miała ona ustalony plan, którego do tej pory pilnie się trzymała. Jej dziecko miało przyjść na świat dopiero po tym, gdy rozwinie swoją karierę, będzie miała odpowiedzialnego partnera z którym będzie chciała założyć rodzinę, gdy nie będzie musiała martwić się o pieniądze i dobrobyt jej maleństwa… Ale teraz? Kobieta, która rok temu ukończyła studia, która nie miała w życiu związku, który trwał dłużej, niż tylko kilka miesięcy, która do tej pory żyła z małej wypłaty z pracy, którą była w stanie złapać podczas weekendu, która zamieszkuje małe mieszkanie swoich rodziców, którzy od dawna wypominają jej o pójście na swoje. Gdy dowiedzieli się, że ich idealna córka zaszła w ciąże z pierwszym lepszym mężczyzną, którego teraz nie jest w stanie znaleźć: jej matka wpadła w furię, a ojciec próbował uspokoić sytuację pomiędzy żoną, a dzieckiem - na próżno. Obie kobiety pokłóciły się, sprawiając, że przez kolejne, długie lata nie zamieniły ze sobą nawet słowa. Charlotte nie była zła na swojego tatę, widziała, że się starał, jednak wiedziała, że nie będzie w stanie utrzymać z nim kontaktu dopóki spór pomiędzy nią, a jej rodzicielką będzie trwał.

Przez pierwsze miesiące, kiedy ciąża nie sprawiała jej zbyt wielu problemów, pracowała jako freelancerka. Była w stanie załapać się na występ w paru reklamach: do szamponu do włosów, do pasty do zębów, do paru innych kosmetyków, a w między czasie zatrudniła się w sklepie zoologicznym. W ten sposób była w stanie uzbierać co nieco pieniędzy, które starczyły jej na następne miesiące. A chociażby starczyłoby jej, gdyby nie musiała dużej ich części przeznaczyć na dziecięce ubrania, łóżeczko, butelki, smoczki i oczywiście, na rachunki. Małe mieszkanie, które wynajmowała zdecydowanie nie było odpowiednie dla dziecka, jednak ze swojej płacy nie była w stanie pozwolić sobie na coś większego. Jednak tygodnie mijały, a maluch w jej brzuchu rósł i po czasie menadżer sklepu w którym pracowała, zwolnił ją. Dziewczyna była na tyle zdruzgotana, że mimo swojego stanu, wróciła do papierosów, a nawet i skierowała się w stronę alkoholu. Pieniądze znikały, a ona nie była na tyle silna psychicznie, aby się tym przejąć. W mieszkaniu była w stanie przebywać tylko i wyłącznie ze sprawy dobrego serca właściciela, który nie potrafił wyrzucić oczekującej dziecka samotnej kobiety z domu.

Kiedy Thanases pojawił się na świecie… Życie Charlotte jeszcze bardziej ucierpiało. Dziecko urodziło się za wcześnie, było słabe i chorowite. Cały czas był jakiś problem, cały czas lekarze panikowali i starali się utrzymać chłopca przy życiu, a kobieta każdej nocy łkała. Nie przez stan swojego syna, a przez tęsknotę za swoim wcześniejszym życiem. Terapia pomogła jej na tyle, aby być w stanie wyjść ze szpitala ze swoim dzieckiem w dłoniach i wrócić do mieszkania w którym były wciśnięte meble dla małego dziecka. Nie ważne gdzie się obejrzała, wszystko przypominało jej, że nigdy nic nie będzie już takie samo, jak kiedyś. Wiele nocy spędzała wpatrzona w sufit, bądź w białą ścianę, przyciskając poduszkę do swoich uszy, mając nadzieję, że nagle płacz małego dziecka zniknie i już nigdy nie będzie musiała patrzeć na twarz chłopca, którego urodziła. Nie ważne ile razy marzyła i śniła o takiej możliwości, każdego ranka budził ją płacz od którego tak bardzo chciała w końcu odpocząć. Płacz, który nigdy nie przestawał dzwonić w jej uszach.

Thanases utrzymał swoje problemy zdrowotne przez większość swojego dzieciństwa, doprowadzając jego matkę do przepracowania. Młoda kobieta musiała szukać pracy gdziekolwiek tylko mogła, aby móc wyżywić ich obu i pozwolić sobie również na leki, których chłopiec potrzebował. Ciężko było jej znaleźć czas na potencjalne castingi do reklam, bądź większych projektów. Praca, praca, praca, dom. W ten sposób wyglądało teraz jej życie, nie pozwalając jej mieć żadnego hobby, które pomogłoby jej się odstresować, dlatego nadal pozostała przy swoim uzależnieniu od papierosów i alkoholu, które często mieszała z wieloma lekami przeciwbólowymi bez których nie mogła przeżyć chociaż jednego dnia przez ból pleców i nóg. Wiele razy zadawała sobie pytanie - dlaczego? Dlaczego aż tak stara się dla dziecka, którego nie chciała? Prawdopodobnie odczuwała pewien rodzaj odpowiedzialności za utrzymanie bożego dziecka żywego. Czy było jednak to warte?

Hades odwiedzał Charlotte raz na jakiś czas. Nawet rzadziej, niż “raz na jakiś czas”. To nie tak, że nie akceptował swojego syna, w prawdzie nawet się ucieszył z jego narodzin nawet jeśli nie miał w planach poszerzania grupki swoich bękartów. Zwyczajnie nie chciał się z początku angażować, bo nie był typem opiekuńczego ojca. Bóg był zbyt zajęty sprawami w podziemiach, by rzeczywiście pokazać się z odpowiedniej strony i podarować Thanasesowi odpowiedzialnego ojca, pozostawiając kobietę samą przez większość dzieciństwa chłopca. Miał ważniejsze sprawy na głowie niż pomaganie przy zmianie pieluch, czy zabawianie dziecka, które było za młode aby coś z tego pamiętać. Postanowił, że woli poczekać aż chłopczyk będzie starszy a jego wizyty wtedy więcej wniosą do życia syna. A do tego czasu mężczyzna potrafił podarować jakieś drobiazgi aby dać znać, że o nich pamięta, jednak to, co dla niego wydawało się wartościowe, dla śmiertelnej kobiety, żyjącej w nowoczesnym świecie, zdawało się być w zupełności bezużyteczne. Thanases jednak zawsze zdawał się być nimi zainteresowany. Z czasem Charlotte zaczęła uważać, że chłopiec pokazuje swoje zaciekawienie tylko po to, aby zdobyć uwagę swojego nieobecnego ojca. I miała ona w zupełności rację. Nie rozmawiała zbyt często z kochankiem dlatego też nie znała jego intencji co spowodowało, że ponownie zaczęła się zastanawiać - dlaczego aż tak stara się dla tego dziecka, którego ani ona, ani Hades (jak jej się zdawało) nie chcieli?

Pierwsze sześć lat szybko minęło z perspektywy Thanasesa. Chłopiec zaczynał pierwszy rok w szkole podstawowej, podekscytowany, by poznać swoich rówieśników i nauczycieli. Już pierwszego dnia zauważył parę dzieciaków, które wydawały się zabawne, starając się nieśmiało do nich przysiadać podczas przerw albo w kafeterii. Był również w stanie zrozumieć, któremu nauczycielowi nie warto wchodzić za skórę, a który nie podniesie głosu nawet w momencie, gdy cała klasa interesuje się nowym komiksem, niż tym, co jest napisane na tablicy. Koledzy i koleżanki, jak to dzieci, były całkiem otwarte na nowe znajomości. Przyjęły one Thanasesa do siebie, pozwalając mu grać z nimi w piłkę po szkole albo zabierali go ze sobą nad jezioro, aby łapać żaby. Jednak, po jakimś czasie, jedna osoba - potem więcej, zaczęło zrażać się do Thanasesa. Jego tendencja do rozmowy ze samym sobą - a chociażby, tak to wyglądało dla osób trzecich - na początku zdawały się być zabawne. Ciekawy temat, aby nieco pożartować i figlarnie podokuczać. Zaczęło się to robić problematyczne, gdy chłopiec wypowiadał więcej słów skierowane do powietrza, niż gdy mówił do swoich rówieśników. Nawet jeżeli było dwóch kolegów czy koleżanek, które potrafiłyby z tym żyć i nie przejmować się, dalej będąc w stanie spędzać czas z chłopcem: im dłużej Thanases rozmawiał z sam ze sobą, tym bardziej i bardziej drastyczne były jego wypowiedzi. To był jeden z głównych powodów, dlaczego szkolne życie Thanasesa skończyło się równie szybko, jak się zaczęło.

Nikt mu nigdy nie wierzył, gdy mówił o głosach w jego głowie. Czasem był w stanie zdziwiony zapytać się drugiej osoby, co sądzi o tym, co powiedziała przed chwilą śmierć do jego ucha. Nie ważne ile razy powodował, że dzieciaki uciekały od niego albo odchodziły z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy, to nadal nie był w stanie zrozumieć, że jest jedyny z taką przypadłością. Dlatego, gdy po kilku dniach wracania do domu po tej samej ulicy, pod tym samym płotem, słyszał cały czas miauczenie, starał się namówić parę swoich kolegów i koleżanek z klasy, aby spróbowali z nim znaleźć kotka. Tylko parę postanowiło z nim przyjść, a Thanases nie był w stanie pohamować radości. W końcu, to było tylko dziecko. Chciało być lubiane w swoim gronie. Ah, jak się jednak mylił. Miauczenie było również słyszalne tylko w jego uszach, tylko w jego głowie. Jaki pech, że wśród dzieci, którzy z nim przyszły był klasowy łobuziak, który z chęcią pokazał mniejszemu od niego Thanasesowi, gdzie jest jego miejsce, przy okazji wyzywając go od popaprańców i szaleńców. Chłopiec umiał tylko szeptać, starając się przekonać grupę swoich rówieśników, że nie oszalał, gdy łkał, a ziemia smakowała gorzko na jego języku. Łkał gorzko, chowając twarz w ziemię, zastanawiając się, dlaczego tylko on jest w stanie usłyszeć dźwięk zwierzęcia? Gdy w końcu, po paru minutach, które wtedy zdawały się być dla niego tak długie, postanowił wstać, wyczuł dłonią, że jedna część ziemi zdaje się być miększa, niż pozostała. Ze zwykłej ciekawości zaczął w niej leniwie grzebać, aż w końcu zamieniło się to w energiczne kopanie, gdy zrozumiał, że to właśnie w tym miejscu miauczenie jest najwyraźniej słyszalne. Czyżby ktoś zakopał biednego kota pod ziemią dla żartów? Thahanses nie był w stanie sobie wyobrazić, jak można być takim potworem. Zwłaszcza, gdy zaraz pomagała mu w odsuwaniu ziemi mała, kocia łapka.

Thanases biegł przez ulicę, z miauczącym i mruczącym kotem w rękach, starając się dogonić swoich rówieśników. Chciał pokazać co znalazł. Chciał udowodnić, że nie jest szaleńcem. Jest takim samym chłopcem, jak każdy. Po pewnym czasie nie był w stanie zauważyć dziwnych spojrzeń ze strony dorosłych ludzi, którzy obok niego przechodzili. Nie był w stanie zauważyć, że kot w jego dłoniach już nie ocierał się o niego. Nie słyszał, że kicia przestała miauczeć i mruczeć, martwa w jego objęciach. Nie był w stanie znaleźć swoich kolegów ze szkoły, jednak znalazł kogoś zupełnie innego - swoją matkę. Gdy ta patrzyła się na niego, jakby dopiero co zobaczyła ducha, Thanases z podekscytowaniem opowiedział jej, co wydarzyło się przez ostatnie kilka dni. O miauczeniu pod płotem, o miękkiej ziemi, o tym, że uratował kota przed śmiercią - Chłopiec zacisnął swoje usta w cienką linię, przytulając zimnego kota do swojej klatki piersiowej, gdy Charlotte szarpnęła go za podkoszulkę i zaczęła ciągnąć go w stronę z której pojawił się Thanases. Nie musiała wiedzieć, gdzie jej dziecko wykopało martwego kota. Bez problemu mogła zauważyć małą dziewczynkę, która roniła słone łzy nad małą, rozkopaną dziurą w swoim ogrodzie. Unosząc swoją głowę, jej kiteczki po bokach głowy zatrzęsły się, gdy krzyknęła. Nadal piszcząc, wbiegła ona do swojego domu, prawie potykając się o stopnie schodów. Charlotte zaczęła popychać chłopca do przodu, starając się go zmusić do szybkiego odłożenia kota na miejsce, jednak rodzice dziewczynki szybko wyszli na zewnątrz i zauważyli całe zamieszanie. Charlotte nigdy wcześniej nie czuła takiego wstydu, a Thanases nadal nie był w stanie zrozumieć, że kocie serce dawno przestało bić.

Thanases został zapisany do psychologa, który szybko wysłał go do psychiatry. Mimo bardzo młodego wieku, objawy schizofrenii zostały u niego zdiagnozowane. Ponadto, przejawy jego choroby były na tyle poważne, że z każdą wizytą u swojego terapeuty, dłuższa wizyta Thanasesa w dziecięcym szpitalu psychiatrycznym była bardziej prawdopodobna. Po incydencie z martwym kotem, jego rówieśnicy w szkole jeszcze bardziej się od niego odsunęli. Nie tylko rówieśnicy, ale i również wielu nauczycieli podchodziło do chłopca z dystansem, nie będąc na tyle wykształconymi, aby wiedzieć, jak radzić sobie z dzieckiem z psychozą. Thanases został całkowicie skazany na przebywanie z samym sobą - jeżeli nie liczymy głosów zmarłych, które zawsze szeptały mu coś do ucha.

Po czasie przestał się tym przejmować. Nie interesował się krzywymi spojrzeniami swoich rówieśników, gdy wypowiadał kolejne słowo, które było skierowane do kogoś, kto już dawno odszedł z tego świata. Tak szybko można zrujnować życie dziecku, które nie ma jeszcze wyćwiczonej psychiki. Tak szybko mógł w końcu zrozumieć, że ani jego matka, ani ojciec nigdy go nie chcieli, a terapeuta, który miał mu pomóc, przedstawiał coraz częstszy brak zainteresowania. Chłopiec powtarzał jedno i to samo i nigdy nie wydawało się, jakby sytuacja Thanasesa się poprawiała - a wręcz przeciwnie. Wszystko się pogorszyło i nie ważne jakich sposobów próbowali, by pomóc, chociaż odrobinę - nic nie działało. A co najgorsze: Charlotte coraz częściej zostawała w domu. Ze względu na problemy zdrowotne kobiety, ta nie była w stanie chodzić do wielu prac naraz, sprawiając, że wiele razy Thanases nie był w stanie iść do lekarza, zażyć swoich leków bądź zjeść ciepłego posiłku. A po pewnym czasie, Charlotte została zabrana ambulansem do szpitala.

Wujek Thanasesa nie był zły. Wydawało się, że jako jedyny stara się go zrozumieć. Nie oceniał go, gdy chłopiec rozmawiał do siebie, a opowiadania o martwych zwierzętach, które nagle powróciły do życia na kilka minut, zdawały by się być idealną rozrywką. Traktował sytuację swojego siostrzeńca w poważny sposób, chciał jednak dać Thanasesowi trochę odpoczynku od ludzi, którzy potrafią jedynie go oceniać i krzywo na niego patrzeć. A gdy jego matka leżała w szpitalu w stanie krytycznym, z zaawansowanym rakiem płuc, zdawało się, że dziecku przydałaby się chwila rozluźnienia. Chłopiec jednak nie do końca tego potrzebował, nie był nawet pewien, czy czuje zmartwienie, kiedy lekarz wychodził z sali w której leżała jego matka i z obawą opowiadał wujkowi o jej stanie.

Wszystko zdawało się pędzić za szybko, jego dziecięca psychika nie do końca potrafiła dobrze zrozumieć co się dzieje. Nagle Thanases przeprowadził się do wujka, który miał nieco lepsze warunki mieszkalne, dowiedział, że jego matka umarła, a jego ojciec niedługo przybędzie, aby go nauczać. Przez przeprowadzkę, musiał przenieść się do nowej szkoły i znaleźć nowego terapeutę, bo dojazd kosztowałby jego wujka za dużo. Tutaj, Thanases miał własny pokój. Mały, ale swój. W jego pierwszym mieszkaniu, sypiał z mamą na tej samej starej kanapie. Powinien się cieszyć? A może wręcz przeciwnie? W końcu jego matka odeszła, już nigdy jej nie zobaczy… Głosy w jego głowie były jeszcze głośniejsze tutaj. Wujek był właścicielem domu pogrzebowego obok którego miał swoją część mieszkalną, a pod podłogami po których codziennie chodził Thanases była kostnica. A tam - jego matka. Nie był pewien, dlaczego chciał to zrobić.

Chciał zobaczyć ją ostatni raz. Może chciał się pożegnać, może chciał przeprosić. Jego mały, dziecięcy umysł nie był w stanie wyłapać emocji, które zaczął w sobie dusić, aby ludzkie spojrzenia już więcej go nie raniły. Patrzenie się na zmarłą matkę wydawało się być nie na miejscu, jednak chłopiec poczuł… pewnego rodzaju żal. Dotknął jej zimnej dłoni, przypominając sobie, jak niegdyś to ona go karmiła i trzymała za rękę, gdy szedł pierwszy dzień do szkoły. Ah, tak. To był żal. Żal, że nie był w stanie być lepszym synem, którego jego matka by chciała. Wtedy poczuł ruch, poczuł, jak palce w jego dłoniach drgnęły, a jego oczy otworzyły się szeroko. Jego zmarła matka siedziała na metalowej blasze wysuniętej z chłodni szafowej. Thanases nie wiedział, że jest w stanie powrócić do życia również człowieka, ale… Ostatnie chwile z jego matką nie wyglądały tak, jak sobie to przed sekundą wyobrażał. Kobieta zaczęła krzyczeć, zaczęła wypominać biednemu dziecku wszystkie marzenia, które musiała pochować przez jego pojawienie się na świecie. Wypomniała mu, jak nigdy nie mogła na nic sobie pozwolić, ani na hobby, ani na rzeczy materialne przez leki, których jej syn potrzebował, nie mogła pozwolić sobie na utrzymywanie znajomości przez ciągłą pracę. Całe zamieszanie zwróciło uwagę wujka, który przesiadywał na górze i szybko zszedł na dół, a gdy zobaczył co się właśnie wydarzyło - myślał, że straci przytomność. Jednak nie on był tym, który uderzył głową o posadzkę, a Thanases, a razem z nim, jego matka powróciła do świata zmarłych. Chłopiec pozostał w śpiączce przez kilka dni, a po przebudzeniu się zdawał się jeszcze bardziej oziębły, niż zwykle.

Ponowne spotkanie z Hadesem było… nieprzyjemne i niezręczne. Nie podobał mu się fakt, że jego syn używa mocy nieświadomie, uważał, że takie wskrzeszanie bez namysłu może przynieść dużo problemów, wolał więc pomóc chłopcu nad tym panować. Po części też pomyślał o śmierci Charlotte… może i był on złym ojcem i nigdy nie pomagał kobiecie tyle, ile powinien, to jednak… Była ona młoda i jako bóg podziemi miał świadomość, że śmierć młodych osób zawsze jest bolesna. Tak wiele rzeczy mogło jeszcze ją spotkać, a… przez dziecko wszystko straciła. Ale wiedział, że to również jego wina. Dlatego właśnie tam był, przy swoim synie. Stwierdził, że to jest ten moment w którym jego wizyty mogą wnieść coś do życia młodego i, że jego obecność się na coś przyda, nie będzie marnowaniem cennego czasu.

Ta pierwsza wizyta była bardziej pogadanką w której bóg wyjaśnił dziecku kilka ważnych kwestii odnośnie śmierci i trochę mu pokazał, a to wszystko w celu aby dziecko przestało bać się tego co potrafi, co je otacza i zwyczajnie rozumiało lepiej sytuację, której nikt mu wcześniej nie wytłumaczył. Dał mu też kilka wskazówek i to tyle. Było to dużo informacji jak na krótkie spotkanie, ale dzięki temu Thanasesowi łatwiej było później radzić sobie ze swoimi zdolnościami, zwyczajnie je rozumiejąc i mogąc je trenować w samotności. A to z kolei robił tak jak zdawało mu się, że ojciec by sobie tego życzył, przykładając się jak może aby zadowolić boga. Bo gdzieś głęboko w podświadomości pozostała mu chęć przypodobania się, sądził, że może wtedy ojciec da mu uwagę której tak pragnął. Jego wujek miał trochę inne podejście do tego wszystkiego i mimo że wiedział, że jego opinie są nieznaczne w treningu Thanasesa, który za bardzo myślał o ojcu, to nadal się z nimi nie krył. Wolałby, aby dziecko nie doznawało tak traumatycznych doświadczeń w takim wieku ale jednocześnie ciężko było tego uniknąć przy takich umiejętnościach. Zaczął się nawet zastanawiać, czy jego dom jest dobrym dla dziecka miejscem przez kostnicę niedaleko, którą jednak sam chłopak docenił mając materiał do ćwiczeń.

Treningi dużo dały chłopakowi, używanie mocy szło mu znacznie lepiej niż walka jaką kol wiek bronią. Dało mu to trochę pewności siebie, którą raz nawet wykorzystał w szkole gdzie dzieciaki może nie były do niego zrażone aż tak jak w poprzedniej ale jednak w dalszym ciągu robił on za kozła ofiarnego. Pewnego dnia jednak stwierdził, że ma tego dość. Wyczekał okazji gdy jego prześladowcy grupą chcieli go pomęczyć w jakimś ciemnym zaułku za szkołą, po lekcjach. Tym razem jednak nie było im dane go nawet dotknąć gdyż przyzwał on kilka trupich psów. Zwierzęta jak wściekłe rzuciły się na dzieciaki, gryząc je i atakując. Rozległy się krzyki. Ofiary próbowały się bronić ale ich ciosy zdawały się nie wywierać wrażenia na trupach. Thanases tylko stał z boku przyglądając się z zupełną obojętnością. Z początku pewnie myślał, że gdy to zrobi to poczuje satysfakcję, ale tak nie było. Nic nie czuł. Żadnej satysfakcji, czy poczucia winy, żalu, złości, czy radości, zupełnie nic. Nie trwało to jednak zbyt długo bo przerwała im jedna z nauczycielek. Thanases postanowił wtedy odpóścić i odwołał psy. Ta sytuacja dla ofiar skończyła się wizytą w szpitalu z dość ciężkim stanem. Thany oczywiście nie był o nic podejrzany, bo ludzie widzieli tam jedynie zwykłe psy, które nie wiadomo skąd się wzięły. Ale ojciec wiedział co zrobił jego syn. Tak samo jak wuj.

Wuj Thany'ego dostrzegał, jak destrukcyjny wpływ na dziecko mają jego moce i samodzielne treningi. Obojętność chłopca zawsze była dla niego niepokojąca choć nie sądził, że dojdzie do poziomu w którym będzie on w stanie kogoś bez skrupułów zranić albo, jak się obawiał, zabić. Chciał coś z tym zrobić, wiedział jednak, że sam do niego nie dotrze, że nie zmniejszy zaangażowania chłopaka, nie odetnie go od jego mocy. Sądził więc, że może Hades będzie mieć na niego większy wpływ i coś wskóra, przystopuje go, ale opiekun Thanasesa nie był kimś kto przyciągnąłby uwagę boga a co więcej mógł zamienić z nim chociaż słowo. Musiał więc poradzić sobie inaczej. Starał się robić to co może aby mu pomóc. Nie ingerować w to jak zapatrzony jest w ojca, wiedząc, że nie ma żadnej mocy na tym polu, ale dać mu trochę więcej "ludzkiego życia" i radości. Nie dawało to wiele ale chciał wierzyć, że to po prostu powolny proces i z czasem w życiu chłopca znajdzie się równowaga między dwoma światami.

Niedługo po tym przyszły też trzynaste urodziny chłopca. Wuj miał mieszane uczucia co do Yordam, czuł, że ta "boska" strona ma zły wpływ na dziecko, ale z drugiej strony chciał wierzyć, że może tam Thanases nie będzie czuł się tak odmienny i jego stan się poprawi, dlatego też nie zwlekali z decyzją. Sam Thanases jednak nie czuł entuzjazmu. Osobiście sądził, że jest to kolejny krok na drodze do rozczarowania ojca, który, jak sądził, wolałby wielkiego herosa za syna, a kimś takim on nigdy nie zostanie. Niemniej jednak nie protestował. Przeprowadził się i nawet poniekąd starał osiągnąć i nauczyć jak najwięcej aby zadowolić ojca choć z czasem robił to jedynie z czystej zasady, wykorzystując jednak każdą możliwą sytuację na powrót do wuja.

rodzina


Hades | Ojciec

Nie spędzali dużo czasu razem i nie da się ukryć, że za dziecka brakowało mu "ojcowskiej czułości", czy chociaż samej jego obecności. Szybko jednak dorósł na tyle aby zrozumieć, że nie ma co jej oczekiwać od Pana podziemi. Nie ma mu jednak tego za złe, w końcu jest bogiem a oni mają ważniejsze rzeczy na głowie. Obecnie poniekąd chciałby mu zaimponować i sprawić aby był z niego dumny choć nie ma w tym żadnych emocji, zwyczajnie zostało mu w pamięci, że zawsze tego pragnął i kontynuuje to z zasady.


Charlotte Abeley| Matka

Za dziecka miał jeszcze ciepłe myśli na temat kobiety, zgasły one jednak niedługo po jej śmierci. Obecnie twierdzi, że jedyne co kobiecie zawdzięcza to życie i dach nad głową przez kilka lat, ale nic po za tym i prawdopodobnie wymazał ją ze swoich myśli traktując trochę jak obcą kobietę.


Joseph Abeley | Wujek

Wujka lubi. Nigdy mu niczym nie zawinił i można powiedzieć, że Thany dostrzega jego starania. Po za tym lubi spędzać z nim czas i towarzyszyć mu przy pracy, na co mężczyzna przestał protestować widząc, że to bezcelowe.

|