Mercury Cartier (Mann AU)

HotaruUmari

Info


Created
1 year, 8 months ago
Creator
HotaruUmari
Favorites
0

Profile


  mercury cartier
 typ magiiwoda
 wiek 18
 płeć mężczyzna
 narodowość Francuska
 orjentacjapanseksualny
 wzrost 183 cm
 pinterest link
 PLAYLISTA link



INTELIGENCJA

KREATYWNOŚĆ

MAGIA

CHARYZMA

ZRĘCZNOŚĆ

SIŁA


charakter

Odpowiedzialny, dojrzały, dobrze wychowany z manierami, charyzmatyczny, błyskotliwy, inteligentny… Można by tak wyliczać dalej, w skrócie jednak łatwiej jest powiedzieć „chodzący ideał”. Chłopak, który zawsze wie, kiedy się uśmiechnąć, co powiedzieć, co zrobić, jak się zachować i przede wszystkim jak przypasować się ludziom w jego otoczeniu. Daje wrażenie niewiarygodnie uprzejmego i przyjacielskiego, zdaje się być osobą, która nie ma problemu, aby dogadać się z kimkolwiek, czasem po prostu ciężko jest nie lubić kogoś tak uczynnego i pomocnego z aurą optymizmu. Ten Pan idealny jest wynikiem tego, jak bardzo chłopak chciał zadowolić rodziców i być najlepszym synem, jakiego mogli sobie wymarzyć. Ciągle dąży do perfekcji, pilnuje się, więc, prawie że na każdym kroku, aby jego świetny wizerunek nie ucierpiał. Jest to jednak tylko jedna z wielu masek, które zakłada po wstaniu z łóżka. Mercury odczuwa na sobie dużą presję i potrzebę dopasowania, przez co w zależności od otoczenia, w jakim się znajduje, zdarza mu się delikatnie zmieniać charakter. W końcu każdy ma inny szablon ideału…
To zachowanie pozwoliło mu nie raz i nie dwa osiągnąć dokładnie to czego chciał. Idealnie się sprawdza w towarzystwie, zwłaszcza w tym, z którym kontakt ma tylko chwilowo. Niestety zaczęło mieć to również negatywny wpływ na chłopaka. Z czasem zaczął on się gubić w odgrywanych w danym dniu, w danej chwili rolach. Poskutkowało to jego ogólnym zagubieniem. Miewa dni, w których sam nie jest pewien, które reprezentowane przez niego cechy charakteru są na prawdę jego, a które tylko wyuczoną reakcją. Z tego też powodu można powiedzieć, że wiecznie poszukuje samego siebie.
Mimo to są jednak rzeczy, które są „prawdziwie jego” i choć dalej opisane zachowanie może wydawać się przechodzeniem ze skrajności w skrajność, to jednak osobowość chłopaka jest w gruncie rzeczy mieszanką obu tych skrajności i przy dłuższej znajomości można zauważyć, po prostu, jak zmienny być potrafi.
✂︎------------------------------------------------------------------
Na ogół Mercury jest osobą o delikatnej duszy, czasem wręcz romantycznej. Nie okazuje tego zbyt otwarcie jednak jest wrażliwy. Przejmuje się opinią innych zdecydowanie bardziej, niż powinien, zdarza się, że jest też wręcz zbyt empatyczny. Praktycznie codziennie targają, nim przeróżne emocje, głównie te z grupy niezbyt pozytywnych. W głębi duszy jest jak wrak człowieka, zbyt zdołowany wszystkim do o koła. Codziennie rano jednak wstaje z uśmiechem, nie dając nikomu okazji, aby nawet pomyśleć, że coś jest nie tak, co świadczy też o jego ogromnej samodyscyplinie. Często odlatuje myślami, skupiając się na tematach raczej dość odległych, na które nie ma prostej odpowiedzi. Można go określić młodym filozofem, który wiecznie wszystko kwestionuje. Jest również niesamowicie ambitny i ciągle wymaga od siebie więcej i więcej, niezależnie, jakiej dziedziny się dotknie, a to jednak sprowadza go do punktu, w którym jest wiecznie nieusatysfakcjonowany ze swoich osiągnięć.
Na pewno jest również pełen czułości i delikatności, zwłaszcza w stosunku do osób mu bliskich. Potrafi być niesamowicie nadopiekuńczy i dla niektórych zrobiłby naprawdę wszystko. Swoją drogą lubi pomagać, a nawet przekładać dobro innych nad swoje. Ma takie motto „nie mogę pomóc sobie, więc pomogę innym”. Można więc na niego zawsze liczyć, jak i zaufać w kwestii dochowywania sekretów.
W temacie relacji z innymi to jest zdecydowanie introwertykiem, któremu wystarczy cisza i dobra książka, ewentualnie grono najbliższych, choć nawet i przed nimi ciężko mu się otworzyć. Udając codziennie w pewnym stopniu kogoś innego czuje się dość niepewnie, kiedy przychodzi mu po prostu być sobą. Ma taki wewnętrzny niepokój, że nikt go nie polubi za to, jaki jest. Nie umie on też szczerze rozmawiać o uczuciach czy emocjach. W gruncie rzeczy ma tremę, aby przed kimś wystąpić jednak jeśli o uczucia chodzi, znacznie łatwiej jest mu je wyrazić poprzez muzykę, niż prostą rozmowę.
✂︎------------------------------------------------------------------
Ta zasadniczo delikatna i przygnębiona osoba ma jednak też swoją drugą stronę, bardziej rozrywkową i buntowniczą, wychodzi jednak ona na światło dziennie zwykle podczas epizodu manii lub gdy po prostu chłopak jest zbyt wykończony psychicznie i fizycznie, że ma wszystkiego dość i w gruncie rzeczy – wszystko mu już jedno co ludzie pomyślą. Można powiedzieć, że są dni, w których jest zbyt zmęczony, aby dalej udawać, że wszystko jest w porządku i łatwiej mu uciec od problemów w świat względnie pozbawiony zasad.
Chłopak na ogół o mocno zaniżonej samoocenie, dość niepewny swoich przekonań i opinii, przy samym epizodzie manii nagle zmienia się w aroganckiego i nadmiernie pewnego siebie. Tak jak zwykle zastanowi się zanim coś powie, tak w gorsze dni jest po prostu szczery, niezależnie od tego, czy kogoś to zaboli, czy też nie. W stosunku do osób, za którymi nie przepada potrafi również być całkiem wyszczekany. Biorąc pod uwagę jego problemy z agresją, łatwo jest go sprowokować i tak jak zwykle trzyma swoje emocje na wodzy, tak czasem zdarza się, że zrobi za dużo, a poczucie winy zwykle się nie pojawia dopóki chłopak nie wróci do „trzeźwego myślenia”.
Jego rozrywkowa część sprawia, że czasem przestaje on myśleć o konsekwencjach swoich czynów. Po prostu coś robi. Po prostu się bawi. Można się, więc po nim spodziewać nagłych słabości do używek – bo przecież w ten sposób najłatwiej jest zapomnieć o codziennych problemach, jak i będąc w złym stanie, nie powie „nie”, na jednorazowy numerek.
Z „poukładanego człowieka”, potrafi on szybko zjechać w dół i złamać wszystkie możliwe zasady. W końcu znak „zakaz wstępu” nie powstrzyma kogoś, kto nie umie go przeczytać… Łatwo wplątuje się on, więc w sytuacje dość problematyczne. Same relacje z nim potrafią też takie być, ze względu na gwałtownie podejmowane decyzje czy nieprzemyślane słowa ze strony chłopaka. I choć to wszystko jest jego częścią i dalej jest sobą, technicznie mówi to, co myśli, to jednak warto pamiętać, że jest to działanie pod wpływem mocnego przypływu energii lub niesamowitego dołka, podczas których chłopak, jednak nie myśli „do końca trzeźwo”.
Niezależnie od humorku, bywa też zazdrosny, ale w kontekście relacji. Gdy jest z kimś w związku lub po prostu bardzo bliskiej przyjaźni, to niezbyt ładne uczucie przychodzi do niego w chwilach, gdy druga osoba jest adorowana przez kogoś innego. Jednak gdy jest w stanie podejmowania bardziej radykalnych rozwiązań i względnie moralnych decyzji, potrafią mu przez myśl przechodzić różne pomysły na dosłowne pozbycie się „konkurencji”. Tak więc zależnie od jego nastroju słowa, że dla bliskich może zrobić „wszystko” nagle nabierają dość niepokojącego znaczenia… Co łączy się z tym, że gdzieś bardzo głęboko w nim tkwi mały sadysta, choć skutecznie ucisza tę część siebie.



LUBINIE LUBI
  • czytać
  • cisze i spokój
  • pisać (teksty piosenek albo opowiadania w tematyce głównie kryminalnej)
  • grać na pianinie i gitarze (akustycznej i elektrycznej)
  • śpiewać (ale nie przed dużą publicznością)
  • stary sprzęt typu klasyczne maszyny do pisania, odtwarzacz na kasety itp.
  • muzykę klasyczną oraz literaturę
  • jeść mięsa (wegetarianin) i słodyczy
  • irytujących go osób
  • hałasu
  • bałaganu, czy brudu
  • przeszkadzania/rozkazywania mu i naruszania jego przestrzeni osobistej
  • natręctwa
  • tłumów
  • gdy ktoś ma zbyt bliski kontakt z ważnymi dla niego osobami
  • horrorów

umiejętności

MOCNE STRONY
  • NAUKA - Nauka przychodzi mu z niewiarygodną łatwością dzięki czemu ma on dużą wiedzę na różnorakie tematy oraz zawsze jest jednym z topowych uczniów. Dodatkowo jest poliglotą mówiącym biegle w wielu językach i dalej uczy się kolejnych.
  • MUZYKA - Grać na pianinie uczył się odkąd pamięta i obecnie idzie mu to wręcz perfekcyjnie. Do tego potrafi również grać na gitarze i uczy się gry na skrzypach, tutaj jednak dopiero zaczyna więc raczej nie ma się czym chwalić. Ma również cudowny głos co robi z niego wspaniałego wokalistę. Sama muzyka jest dla niego też odskocznią od rzeczywistości i formą relaksu.
  • AKTORSTWO - Aktorstwo również jest czymś co można by powiedzieć "ma we krwi". Co prawda z technicznego punktu widzenia umie tylko to czego nauczyła go matka, jednak łącząc to z jego codziennym udawaniem kogoś innego wprawił się na tyle, że ciężko jest odróżnić kiedy odgrywa rolę a kiedy jest szczery. 
  • Jak na niewidomego całkiem sprawnie potrafi się poruszać i odnajdywać w otoczeniu.
SŁABE STRONY
  • NIE UMIE PŁYWAĆ - Nigdy nie miał okazji zdobyć tej umiejętności zwyczajnie bojąc się głębokiej wody w której traci orientację. 
  • BOI SIĘ BURZ - Podczas burzy odczuwa pewnego rodzaju niepokój głównie przez nagłe grzmoty, można by powiedzieć, że się wręcz boi podczas takiej pogody ale nigdy się do tego nie przyzna. 
  • PROBLEMY Z AGRESJĄ - Ma problemy z agresją i choć w miarę potrafi nad sobą panować to jednak czasem powie lub zrobi za dużo. 
  • PROBLEMY PSYCHICZNE - Cierpi na depresję, ChAD. Nie lubi jednak dopuszczać do swojej świadomości faktu, że jest chory i potrzebuje pomocy specjalistycznej. Dostaje on też specjalne leki, które mu pomagają jednak czasem chłopak o nich "zapomina" twierdząc, że jest po nich zbyt zamulony i wcale ich nie potrzebuje. 
  • TREMA - Ma duży talent muzyczny ale niestety jeszcze większą tremę i strach przed występami. 
  • STAN ZDROWIA - Jest bardzo chorowity, a do tego często się zdarza, że je i śpi mniej niż powinien co posłało go na szpitalne łóżko już nie raz i nie dwa.


DODATKOWE INFORMACJE

  • Jest wegetarianinem oraz unika jedzenia cukru czy przetworzonych produktów. 
  • Uwielbia koty i ma kotkę o imieniu Doro. 
  • Nie chwali się tym co tworzy ale bardzo lubi pisać zarówno teksty swoich piosenek jak i książki, które są zwykle w tematyce kryminalnej.
  • Ma problemy z samookaleczaniem się. 
  • Nie umie gotować. 
  • Jest ateistą. 
  • Można powiedzieć, że wręcz boi się zakochać. Zwyczajnie uważa, że nie jest wystarczająco dobry dla osoby, którą na prawdę polubi, pomimo tego, że ciągle stara się być najlepszą wersją siebie, a to potrafi być frustrujące. (Choć nie znaczy to, że nie chciałby być w związku.) 
  • Kolekcjonuje winyle. 
  • Zdecydowanie łatwiej mu się rozmawia z ludźmi znacznie starszymi od niego.
  •  Interesuje się filozofią, lubi studiować poglądy różnych filozofów. 
  • Ma słabe krążenie krwi przez co jego dłonie są zawsze zimne. 
  • Pomimo, że technicznie w związkach liczy się dla niego sam charakter a nie płeć to jednak jeszcze nie miał okazji się o tym przekonać i faktycznie być z chłopakiem. Byłaby to więc dla niego z początku nowość i sam musiałby to "przeprocesować". 
  • Dziurki w uszach jak i tatuaże zrobiła mu przyjaciółka Robin, z czego te które ma na rękach posiada każdy z ich grupy. 
  • Na ogół się pilnuje i mówi z angielskim akcentem jednak kiedy się zdenerwuje, jest zbyt zmęczony, pijany i w tym podobnych sytuacjach, mówi z mocnym francuskim akcentem. 
  • Jego rodzicie rozpoczęli tradycję corocznego organizowania licytacji charytatywnych w okresie zimowym. Jest to dość znane wydarzenie na które zapraszani są celebryci z każdej strony świata, aby wziąć udział w licytowaniu rzadkich i cennych przedmiotów, jak dzieła sztuki, biżuteria i tym podobne, a cały przychód przekazywany zostaje na wybraną organizację charytatywną, które zwykle skupiają się na pomocy z chorobami lub niepełnosprawnością. Po śmierci założycieli, Mercury przejął pałeczkę podtrzymania tradycji i zajmuje się organizacją wydarzenia. (Choć zważywszy na wiek i szkołę, jest to na razie raczej symboliczna funkcja i zajmuje się tym ktoś bardziej odpowiedni, a jemu zostają podpisy i samo prowadzenie wydarzenia.)
  •  Zawsze ma przy sobie swoją białą, składaną laskę.

ezgif.com-gif-maker_6.gif d7e42f4c138f7185c33c6d3ec090a686.jpg








d5e8b064afd3670e14213e16d85c721a.jpg 90d526f9b7671285bf3f033939772cc9.jpg

OPIS WYGLĄDu

Chłopak mierzy 183 cm wzrostu i ma szczupłą, atletyczną budowę ciała z idealną posturą. Jego cera jest blada, niemalże biała wchodząca w chłodne odcienie róży i fioletów, idealnie uwydatnia ona wszelkie dodatkowe zaczerwienienia czy siniaki ale też delikatne piegi na nosie i wyraźne żyły na rękach, smukłych dłoniach z długimi palcami pianisty. Rysy twarzy ma męskie choć dość delikatne - mały, smukły nos, wyraźne kości policzkowe, pełne usta, wyraziste czarne brwi oraz cudowne, niebieskie oczy, które są dość charakterystyczne zważywszy na fakt iż prawe ma kolor szafirowy, a lewe jasny odcień błękitu z białą źrenicą. Przez jaśniejsze z oczu przechodzą również 4 blizny po zadrapaniu, które jako jedyne ujmują uroku jego twarzy. Puszyste włosy w szarym kolorze, gdy rozpuszczone sięgają do ramion, są delikatnie falowane a pod wpływem nawet lekkiej wilgoci zmieniają się w loki. Chłopak zwykle wiąże je wstążką w kitkę na dole a grzywkę odgarnia do tyłu. Jego ciało zdobią dodatkowo tatuaże na przed ramionach, które są lekko ozdobionymi paskami oraz wzór przedstawiający fazy księżyca widoczny wzdłuż jego pleców. Dodatkowo paznokcie pomalowane ma zwykle czarnym lakierem.


UBRANIA

W jego szafie zdecydowanie góruje czerń lub ciemne granaty. Same ubrania raczej nie mają wzorów chyba, że coś prostego typu cienka krata lub jakieś gwiezdne, subtelne elementy, na pewno nic krzykliwego. Warto też wspomnieć o dodatkach, które są zawsze srebrne i stosownie dobrane. Na dłoniach można u niego zobaczyć dwa pierścienie z diamentami, których kolory są w miarę adekwatne do jego oczu, ów błyskotki mają dla niego dużą wartość sentymentalną, dlatego też o nich nigdy nie zapomina, ale nieraz dobiera również inne dodatkowe, prostsze pierścionki na pozostałe palce. Posiada on też kilka dziurek w uszach na kolczyki, które zwykle są tylko srebrnymi kółkami. Do tego zależnie od stroju dobiera lekkie wisiorki lub bransoletki, a specjalnie do koszul lubi dodawać łańcuszki łączące kołnierzyk. Dodatkowo nosi ciemne okulary, nawet w pomieszczeniach, bardziej dla wygody rozmówców.

✦Styl codzienny: najczęściej spotkać go można w czymś eleganckim jednak nie na tyle aby dawać wrażenie ubranego zbyt oficjalnie. Są to zwykle wąskie spodnie, proste koszule lub golfy. Gdy jest chłodniej dochodzą do tego luźniejsze marynarki.

✦Styl domowy: gdy jest sam, lubi chodzić w tym, w czym jest mu po prostu wygodnie. Są to więc z lekka za duże bluzy czy też swetry, jakieś luźniejsze koszule. Czasem zdarza mu się w tym gdzieś wyjść gdy ma gorszy dzień, jednak na ogół stara się pilnować i godnie reprezentować.

✦Styl alternatywny: czasami podczas epizodu manii zdarza się, że jego styl ubioru ulega zmianie na ten wykreowany przez jego przyjaciółkę Robin. Są to więc poprzecierane spodnie, glany, skórzane kurtki, bywa też, że wmieszane są w to elementy techwear'u. Często nosi też wtedy rękawiczki bez palców, łańcuchy jako dodatki a okazjonalnie nawet i chokery.


BIOGRAFIA

     Mercury jest jedynakiem z zamożnej, francuskiej rodziny. Jego matka była sławną aktorką, która odegrała wiele głównych ról w kultowych filmach i serialach, a ojciec właścicielem międzynarodowej korporacji pomocy humanitarnej, jak i inwestorem, co łącznie dawało rodzinie niemałe dochody pieniędzy, idealne, aby zapewnić chłopcu wszystko, co najlepsze, zwłaszcza że jego życie nie zaczęło się zbyt wesoło, ponieważ narodził się niewidomy i chorowity. Od małego miał przez to w życiu pod górkę, a jego dzieciństwo było dalekie od tego, co przeżywały inne dzieci w jego wieku.
  Zaczynając od prywatnych nauczycieli w domu, przez brak samodzielności i bycie wyręczanym, w czym się da przez służbę, po chociażby brak zabawy i możliwość poznawania innych dzieci w szkole. Miało to swoje plusy, jak, chociażby fakt, że Mercury nie miał żadnych rozpraszaczy, dzięki czemu od najmłodszych lat mógł skupiać się wyłącznie na nauce, która swoją drogą przychodziła mu z ogromną łatwością, w efekcie, czego poziomem był znacznie wyżej, niż jego rówieśnicy. Samych zabaw na placu też mu zresztą nie brakowało, bo i tak zdecydowanie bardziej od tego wolał książki, czy grę na pianinie. Zdobywanie nowej wiedzy było jego formą zabawy.
   Ten domowy tryb życia w sposób oczywisty skutkował brakiem kolegów, czy koleżanek, jednak to również nie było problemem. Gdy chłopczyk potrzebował towarzystwa, zawsze mógł liczyć na cały personel służby, a przede wszystkim na własnego kamerdynera, z którym dogadywali się do tego stopnia, że zostali wręcz przyjaciółmi pomimo oczywistej różnicy wieku. Mężczyzna spędzał z Mercurym najwięcej czasu. To on doglądał jego planu zajęć, czy też posiłków, zabawiał chłopca, gdy ten płakał oraz bawił się z nim, gdy potrzebował chwili rozrywki. Krótko mówiąc, był jak drugi ojciec tylko taki dostępny przez całą dobę.
     Prawdziwi rodzicie jednak nie mieli dla własnego syna tyle czasu. Byli pochłonięci pracą. W końcu prowadzenie tak dużej firmy wymagało uwagi właściciela, a nagranie filmu lub serialu również nie trwa najkrócej. Do tego obie prace wymagały wyjazdów zarówno krótko, jak i długoterminowych. Mimo to jednak nie chcieli oni zaniedbać syna. Spędzali całą rodziną każdą wolną chwilę, a miłości w ich domu nigdy nie brakowało.
     Rodzice z ogromną chęcią przekazywali dziecku również swoje hobby, jak i oswajali go z magią. To matka zaczęła dawać pierwsze lekcje gry na pianinie Mercuremu. Wspólne tworzenie muzyki było ich ulubionym zajęciem, ale bawili się również, odgrywając różne scenki, z których niebieskooki wyciągał nauki aktorstwa. Jego rodzicielka zdecydowanie miała duszę artystki i przekazała dziecku całą tą swoją delikatność i wrażliwość. Zaraziła przede wszystkim miłością do muzyki, ale też do poezji.
     Ojciec z kolei był człowiekiem nauki i faktu. Wpajał synowi jak bardzo ważna jest nauka oraz starał się zarazić go swoją pasją do histori i astronomii, co poniekąd się udało, choć oboje zawsze żałowali, że nigdy razem nie popatrzą na gwiazdy. Mężczyzna przygotowywał również syna na przejęcie jego firmy, albo raczej jak na tamte lata, jedynie mówił, że wszystkiego go nauczy, gdy podrośnie.
     W każdym razie relacje Mercurego z rodzicami były dobre, choć może minimalnie lepiej dogadywał się z matką. Nigdy jednak nie odczuł, że brakuje mu ich w jego życiu, a przynajmniej tak twierdził. Zdawał się rozumieć, na czym polega ich praca i zwyczajnie doceniać każdą chwilę, którą mu poświęcali. Patrząc, jednak z boku można było dostrzec pewną mobilizację u chłopca i powód jego ambicji. Chciał być lepszy, aby za każdym razem, gdy spotka się z rodzicami, byli oni z niego jeszcze bardziej dumni, niż poprzednio. Niekończący się wyścig, aby zaimponować, tak jakby miało to sprawić, że gdy będzie już chodzącym ideałem, rodzice poświęcą mu więcej czasu, jakby twierdził, że teraz go nie mają, bo nie jest godny. Choć tego oczywiście nigdy na głos nie przyznał.
     Po prostu w ciszy robił to, co mógł, aby zwrócić na siebie uwagę rodziców, którzy w jego głowie byli perfekcyjnymi ludźmi, chciał być najlepszym połączeniem ich obojgu. Ta ambicja weszła mu w krew i już nigdy się jej nie pozbył, a jak się można domyślić, dorośli, pomimo że faktycznie byli niesamowicie dumni ze swojego potomka to jednak nie byli w stanie uciec od pracy.
     Małżeństwo jednak nie spędzało czasu z synem jedynie w domu. Organizowali oni lub brali udział w różnego rodzaju spotkaniach czy bankietach, bardziej lub mniej oficjalnych. Na te mniej oficjalne zdarzało się przyprowadzanie dzieci, tak więc było to jedyne środowisko, w którym Mercury miał okazję poznać kogoś w jego wieku. Z początku miał z tym problemy jednak z czasem nauczył się swojego odgrywania roli wśród ludzi. Rozmowy zaczynały mu iść gładziej, jak i przestał się czuć aż tak niekomfortowo w tłumie. Niestety jednak bogate towarzystwo ma to do siebie, że lubi rozpieszczać swoje maluchy w efekcie, czego te stają się niesamowicie aroganckie i zarozumiałe, nieraz również niezbyt sprytne, a to było jak dla chłopaka „poniżej jego poziomu”. Zwyczajnie nie sprawiało mu przyjemności wchodzenie w jakiekolwiek interakcje z nimi. Z czasem jednak znalazł sobie bliższą koleżankę, która swoją drogą w tamtym czasie była jedyną osobą, z którą zdarzało mu się częściej spotykać, jeśli chodzi oczywiście o kogoś, kto nie był członkiem rodziny lub służby.
     Z czasem jednak Mercury powoli przestawał mieć tak niewinne podejście do świata. Był wciąż dzieckiem i zaskakująco szybko jak na jego wiek zaczął kwestionować uprzywilejowanie ludzi, czy ogólny brak sprawiedliwości. Zaczął interesować się filozofią. Miało to też oczywiście duży związek z faktem, że był niewidomy, i to nie, tak, że dopiero wtedy się obudził w tym temacie i zaczął odczuwać, ile traci, ale wcześniej zwyczajnie starał się o tym nie myśleć. Tak było i już. Pytanie tylko, czemu tak jest? Przysporzyło mu to ogrom frustracji. Można powiedzieć, że był to jego „okres młodzieńczego buntu”, w którym dodatkowo wyszło, że ma on problemy z agresją, na czym cierpiały między innymi wazony kończące w kawałkach oraz służba, która choć na co dzień nie miała, na co narzekać i nigdy nic złego o chłopcu, by nie powiedzieli, tak podczas jego nerwów w domu potrafiła być dość napięta atmosfera. Jego zachowanie jednak spotkało się z dość szybką reakcją, która zapoczątkowała jego spotkania ze specjalistami, jak i branie uspokajających tabletek. Mercury wtedy jeszcze nie protestował. Grzecznie robił co mu mówili, dobrze, wiedząc, że to mu pomoże i faktycznie – pomagało.
     Dalsze lata mijały stosunkowo normalnie. Chłopak miewał gorsze dni, w których nie czuł się najlepiej pod względem psychicznym, zbyt przytłoczonym presją, którą sam na siebie wydawał jednak nie było to nic poważniejszego. Radził sobie. Codziennie się uczył, wolne chwile poświęcał na hobby, dalej uczęszczał na bankiety z rodzicami, spotykał się z przyjaciółką, jak i chodził z nią na różne wolontariaty, aby pomagać innym. Ogólnie to nie miał, na co narzekać. Pewnego dnia jednak wszystko się zmieniło.
     Gdy Mercury miał 16 lat, doszło do pewnego incydentu. Miał on miejsce podczas jednego ze spacerów, na jakie wybrał się wraz z kamerdynerem. Robili to często w pustej okolicy, możliwe, że dlatego też pewni ludzie się ich spodziewali. Napastnicy z przewagą liczebną nie mieli większych problemów, aby w tamtej chwili złapać i porwać chłopaka. Poturbowany kamerdyner, jednak zdołał przekazać informację o tym wydarzeniu rodzicom panicza. Rzecz jasna chodziło o okup, bo o co innego mogło chodzić jak nie o pieniądze? A przynajmniej na początku tak było… Niefortunnie jednak małżeństwo było na wyjeździe zagranicą, przez co fizycznie nie byli w stanie zjawić się błyskawicznie, nieważne jak bardzo by chcieli. Później czas zabrało dodatkowe wypłacanie dużej kwoty w gotówce, jak i sama organizacja policji, którą para postanowiła poinformować, mimo iż stawić na miejscu mieli się sami. Do wymiany, więc miało dojść jakieś dwa dni po porwaniu, jednak ten pomysł uległ zmianie ze względu na niezbyt planowane ujawnienie przez Mercurego magii porywaczom, dla których sprawa nagle nabrała zupełnie innych wartości. Bo w końcu, jak mogli wypuścić z rąk coś takiego? Nie pojawili się, więc w umówionym miejscu, układając plany na jak najlepsze wykorzystanie niespodzianki.
     Policja w międzyczasie działała. Starali się jak mogli, aby zlokalizować miejsce pobytu porwanego chłopaka, jednak nie szło im to najlepiej. Po pewnym czasie jednak przestępcy sami wyłonili się z cienia przez czystą chciwość i myśl o możliwości, że rodzice niewidomego, również mają ciekawe zdolności. Umówili się, więc ponowie na wymianę, której wprawdzie nie mieli w planach dokonać. Mercury więc u porywaczy spędził około dwa miesiące, choć o tym, co w tym czasie się działo, nigdy nikomu nie opowiedział, a przynajmniej nie ze szczegółami.
Gdy doszło do chwili spotkania porywaczy z rodzicami, wszystko dość szybko się skomplikowało przez obecność policji. Napastnicy byli przekonani, że się pojawi, ale nie w takiej ilości. Ich plan przestał obowiązywać przez brak szans na powodzenie, poleciały pierwsze strzały bez ostrzeżenia. Policja szybko zaczęła interweniować, a cała sytuacja stała się dość chaotyczna.
     Finalnie jednak chłopaka udało się uratować, czego powiedzieć nie można było o jego rodzicach czy poszkodowanych funkcjonariuszach policji. Co prawda ze strony napastników również pojawiły się ofiary, kilkoro z nich zostało złapanych, jednak dwójka zdołała uciec i nie została odnaleziona, na szczęście jednak informacje o magii najwyraźniej zostawili dla siebie, gdyż sekret zdawał się nierozejść po świecie. Matka chłopaka była bardzo znaną celebrytką, ojciec też był rozpoznawany, oczywistym więc jest, że sprawą ich śmierci zainteresowały się media, choć dostały bardzo okrojony opis sytuacji.
     Sam Mercury psychicznie był w totalnej rozsypce, można prosto powiedzieć, że wpadł w ogromną depresję, z którą sobie nie radził. Nie był w stanie pogodzić się z tą stratą, jak i przestać się obwiniać. Odrzucał on, jednak pomoc specjalistów. Z początku nie był po prostu w stanie o tym z kimkolwiek rozmawiać. Zadręczał się myślami, że to on powinien zginąć zamiast nich, ponieważ „byłaby to mniejsza strata”. Fakt, że całe to zamieszanie miało miejsce go dobijało, bo nie czuł, aby był wart takiego zachodu. Poza tym czuł się winny, że nie był w stanie się sam obronić, sam uciec lub chociaż nie dać się złapać. Winy jednak nie widział jedynie w sobie, ale też i w policji, która jego zdaniem, źle wykonała swoje zadanie, z czym swoją drogą ciężko było się nie zgodzić.
Cała sytuacja i złe wspomnienia z nią nie były jednak jedynym problemem. Potrzebował on nowych opiekunów, więc został przygarnięty przez brata swojego ojca i jego żonę, a warto zaznaczyć, że ta część rodziny nie była tą najsympatyczniejszą. Nie przygarnęli go ze współczucia, czy czegoś w tym stylu, ważne było tylko to, że Mercury miał przejąć bardzo dochodową firmę po ojcu w wieku dwudziestu jeden lat, a do tego czasu potrzebny był ktoś na miejsce „tymczasowego właściciela” i tą właśnie posadę, wujaszek zechciał sobie przygarnąć. Wzięli go, więc do siebie jedynie ze względu na majątek, który niósł ze sobą. Ponieważ, nawet jeśli ta strona rodzinki nie należała do najbiedniejszych, to jednak nie mieli za wiele na tle sukcesu, który odniósł ojciec niebieskookiego.
     Wujostwo miało również dzieci – dwójkę chłopców będących bliźniętami, którzy byli w wieku Mera i starszą od nich o 2 lata siostrę. Kuzynostwo nie przepadało zbytnio za nowym „bratem”. Nie byli oni również zbyt delikatni czy empatyczni. Otwarcie żartowali z tego, że chłopak jest niewidomy, że stracił rodziców i ogólnie ze wszystkiego, z czego tylko mogli. Mercury starał się to ignorować, przyzwyczaić, wmawiać sobie, że to tylko tymczasowe, bo za kilka lat się wyprowadzi. Nie było to jednak takie łatwe, a już na pewno nie na początku. Za którymś razem nie wytrzymał, przez co jakiś wazon wylądował na głowie kuzyneczka, a potem doszło do bójki, choć, biorąc pod uwagę fakt, że było dwóch na jednego, i to takiego, który nie widzi, wynik tego „pojedynku” jest raczej oczywisty… Mało tego, oberwało mu się również od wuja, no bo przecież, jakim prawem chłopak śmiał dotknąć te „grzeczne aniołki”. W końcu Mer powinien być im wdzięczny, że go przygarnęli, zaopiekowali się i dali dach nad głową, zupełnie, tak jakby to w całe nie z jego majątku był on opłacany…
     Chłopak dalej nie chciał chodzić do psychologa, a jego stan tylko się pogarszał. Pojawiły się problemy z samookaleczaniem, gdyż łatwiej było skupić się na tym, że coś go boli fizycznie, niż na emocjach. Co prawda nie chciało mu się wstawać zwykle z łóżka, ale jego ogromne samozaparcie ciężko było pokonać, dzięki czemu udało mu się zacząć ćwiczyć. Wysiłek i zmęczenie sprawnie odganiało natrętne myśli, a dodatkowo chłopak uczył się zarówno samoobrony, jak i ataku, co dodatkowo było genialnym sposobem na wyładowanie emocji, jak i minimalne pozbycie się poczucia bycia bezsilnym. Mistrzem w tym nigdy nie został, ale za to nauczył się o najbardziej wrażliwych punktach na ludzkim ciele oraz tego, jak w nie trafić pomimo braku wzroku. Był to poziom wystarczający, aby bójki mające miejsce w przyszłości nie były już tak jednostronne.
     Z czasem domowe kłótnie i bycie kozłem ofiarnym zaczynały go już przytłaczać do tego stopnia, że wolał wychodzić z domu i ich unikać. Wujostwo nie zwracało większej uwagi na to gdzie jest, co i z kim robi, o chłopaka martwił się zdecydowanie bardziej jego kamerdyner, czy część służby, która jeszcze nie została wymieniona przez nowego „pana domu”. Spacery zwykle nie były niczym wybitnym, aż do pewnego wieczora, gdy natknął się na pewną trójkę w podobnym mu wieku. Można ich nazwać „dziećmi z ulicy”, którzy na widok chłopaka na wzór księcia pomyśleli, że ten na pewno ma coś cennego, na czym można zarobić. Kto, by pomyślał, że z tak dziwacznych okoliczności pseudo „napaści” wyrośnie długoletnia przyjaźń.
Był to dość ciekawy zbiór osobowości – młody panicz Mercury aspirująca na streamerkę/influeserkę Robin, jej brat Damien, który był porządnym, starszym od reszty chłopakiem, a równocześnie hackerem i handlarzem narkotyków i ostatni, lekko szurnięty Xaviery, który raczej się nie krył z faktem, że zarabia na swoim ciele.
     Ta gromadka zaskakująco dobrze się dogadywała. Mercury zaczął wykradać się z domu, aby się z nimi spotykać, a razem dopuszczali się względnie moralnych czy legalnych rzeczy… Ogólnie nie było to nic, czym warto się chwalić. Z bardziej pozytywnych rzeczy jednak okazało się, że łączy ich zamiłowanie do muzyki. Choć rock, jak dotąd raczej nie był ulubionym gatunkiem Mera, to szybko się przekonał, a z czasem sami utworzyli swój mały „garażowy zespół”, w którym chłopak rozpoczął przygodę z gitarą elektryczną dodatkowo robiąc za głównego wokalistę.
     Takie grono było dla przytłoczonego emocjami chłopaka środowiskiem idealnym. Nikogo tam nie interesowało, czy trzyma fason, czy też nie, nie było ważne jak wygląda i czy koszula jest zapięta pod ostatni guziczek, czy jest miły, czy szczery. Tylko wtedy mógł być, chociaż po części sobą i uwolnić się od wpajanych mu całe życie zasad, a gdy z czasem pojawiały się pierwsze epizody manii, zabawa stawała się tylko lepsza. Czuł się wolny. Poczucie bezkarności jednak kiedyś całą grupę zgubiło. Pewnego razu doszło do poważnej bójki między nimi a inną podobną do ich grupy. Powód nie był istotny, gdy wszyscy byli pod mniejszym lub większym działaniem alkoholu. Wystarczyło kilka zaczepek z obu stron, aby narodził się konflikt, w którym w ruch szybko poszły nawet noże i twarde przedmioty. Każdemu się wtedy oberwało, niefortunnie jednak Mercury przesadził i wysłał jednego chłopaka do szpitala z mocnym wstrząsem mózgu. Nie było to coś, co udało się przemilczeć, gdy dzieciaki zostały złapane, a rodzice poszkodowanego wnieśli oskarżenia. W końcu z ich strony był to idealny sposób na wyłudzenie pieniędzy, których paniczowi nie brakowało. Na tym też się na szczęście skończyło. Dzięki dobremu adwokatowi sprawa poszła szybko, Mercury musiał jedynie wypisać czek, a później uczęszczać na przymusową terapię w związku z jego problemami z agresją.
     Chodzenie na wspomniane spotkania bardzo mu się nie podobało. Nie czuł, aby miało mu to jakkolwiek pomóc z jego problemami, za lepszą terapię uważał wszystko, co robił z przyjaciółmi. Z czasem, więc nauczył się klepać pospolite formułki, aby odhaczyć godzinę i dostać podpis dla kuratora. Początkowe wizyty jednak pozwoliły oficjalnie zdiagnozować u chłopaka chorobę afektywną dwubiegunową oraz dobrać leki, za którymi ten niezbyt przepadał. Fakt, normowały one w jakimś stopniu jego spadki i wzloty samopoczucia jednak brakowało mu właśnie tych górek energetycznych, podczas których zapominał o wszystkich problemach, i chociaż przez ten krótki czas mógł czuć się dobrze.
     W każdym razie, po tej sytuacji skończyła się wolna wola. Wujostwo zaczęło surowiej spoglądać na podopiecznego, twierdząc, że ten „zniszczy wizerunek ich nazwiska takim zachowaniem”. Zapewne to był jedyny powód, dla którego się zaangażowali, aby ukryć przed światem kartotekę chłopaka – czego to się nie da osiągnąć mają takie fundusze… Od tamtej pory nie mógł on spotykać się już z nowymi przyjaciółmi, wyjść z domu w glanach, nie przejmując się ubraniem, czy spędzać noce w klubach. Nie był z tego powodu zadowolony, ale poniekąd nie miał też możliwości protestu. Trzymał się on, więc zasad, choć robił to bardziej dla rodziców. Tłumaczył sobie, że to jest zachowanie, jakiego by od niego oczekiwali, i to że ich tam nie było, nie oznaczało, że, by ich nie rozczarował. Z czasem jednak dla spokoju zarówno Mercurego, jak i jego rodzinki, chłopak został wysłany do uniwersytetu Mann w stosunku, do czego miał on mieszane uczucia. W końcu pójście do takiej szkoły i nauka magii wcale nie brzmiała najgorzej jednak… Jak ten książę z pałacu, całe życie obsługiwany przez służbę, miał się teraz odnaleźć, będąc pierwszy raz w życiu w normalnej szkole, i to jeszcze takiej z akademikiem i przestrzenią dzieloną z innymi ludźmi? Tak, ta część zdecydowanie mu się nie podobała, wyboru, jednak nikt mu nie dał.


Robin | Przyjaciele

Robin jest jedną z niewielu osób, której Mer ufa i mówi prawie, że o wszystkim. Wspierają się i zawsze mogą na sobie polegać, gdy mają gorszy dzień. Chłopak również jest w stosunku do niej lekko nadopiekuńczy.


Name | Relationship

Opis.


Name | Relationship

Opis.