[PL] Tam, gdzie śmieją się szczury


Authors
Nandoletka
Published
4 years, 10 months ago
Updated
4 years, 7 months ago
Stats
4 15893

Chapter 4
Published 4 years, 7 months ago
3782

Mild Sexual Content Mild Violence

Nikt nie spodziewał się, że zaginięcie młodziutkiej studentki wywoła taką lawinę wydarzeń. Kiedy wszyscy stracili nadzieję na odnalezienie dziewczyny, dwa lata po jej zniknięciu odnalezione zostaje jej ciało. Świadkowie podają rysopis dwóch turystek jako osób widzianych w miejscu znalezienia zwłok na krótko przed zawiadomieniem policji. Czy jednak faktycznie obce sobie osoby mogły tego dokonać? Czy dwójka ludzi walczących ze swoimi demonami może rozwiązać tę tajemnicę?

Theme Lighter Light Dark Darker Reset
Text Serif Sans Serif Reset
Text Size Reset

4. Jedyne takie spotkanie w życiu


Kobieta siada obok i od razu upija łyk swojego drinka. Chwilę później zaczyna lekko kołysać naczyniem, jakby oczekiwała, że to Naoki pierwszy się odezwie.

– Wyglądasz tak, jakbyś chciał umrzeć – zagaduje po chwili.

– Jest aż tak źle?

Naoki rozmawia z tą kobietą dopiero kilkanaście sekund, a już czuje się niekomfortowo, gdy tylko ich spojrzenia się spotykają. Jest w niej coś dziwnego. Bije od niej tak silna pewność siebie, że ma ochotę się skulić w sobie i czekać, aż kobieta się znudzi i sobie pójdzie. Do tego natura w przypadku jego rozmówczyni była wyjątkowo hojna, dając jej parę dość dużych, do tego tak intensywnie zabarwionych oczu. Wiele zyskałaby, nosząc ciemne okulary lub chodząc z zamkniętymi oczami.

Kobieta zerka na niego z ukosa, właściwie przewierca go spojrzeniem na wylot, ale nic nie mówi. Tylko się uśmiecha. Wygląda w ten sposób jeszcze bardziej upiornie. Jak jakaś nawiedzona lalka albo ofiara opętania przez demona. Odgarnia włosy za ucho.

- Ach tak.

- A jak twój dzień? - Tym razem to Naoki wychodzi z inicjatywą i od razu upija porządnego łyka swojego napoju, już czując helikopterki pod czaszką. Kobieta wygląda tak, jakby jej ulżyło, bo myślała, że nie zapyta. Podpiera brodę łokciem i zaczyna bawić się palemką, która ozdabia kieliszek z jej drinkiem.

- Chujowy. Za to sądząc po twoim zmęczeniu przynajmniej ty nie możesz narzekać na brak wrażeń.

- W tej chwili to aż cierpię na ich nadmiar - burczy Naoki, nadal z mając kłopot ze spojrzeniem kobiecie prosto w twarz. Jest ładna, nie ulega to żadnym wątpliwościom, pewnie wypity już alkohol zdążył co prawda na to wpłynąć, ale chyba nie aż tak drastycznie. Może gdyby nie cała znajomość z Sayo i wynikająca z niej trauma nie czułby się tak spięty, jednak Naoki już czuje, że w żadnych warunkach nie będzie umiał się zdobyć na luźną konwersację z przedstawicielką płci przeciwnej. Tak więc zerka na nią co jakiś czas, poprzedzając każde spojrzenie przynajmniej zamoczeniem ust w alkoholu.

- Chcesz się wygadać, bo widzę, że aż cię skręca? - proponuje łaskawie nieznajoma i delikatnie poklepuje Naokiego po łopatce. Niespodziewany dotyk powoduje natychmiastowy i trwający ledwo sekundę paraliż.

- Była żona - odpowiada naprędce, nie chcąc już zdradzać reszty szczegółów. Kobieta kiwa głową ze zrozumieniem.

- Upierdliwa jakaś?

- Chorobliwie.

- Zawsze taka była czy dopiero po jakimś czasie?

- Zawsze.

- W takim razie po co się z nią żeniłeś? - Kobietę najwidoczniej zmęczyły te zdawkowe odpowiedzi i postanowiła wydusić z Naokiego chociaż więcej niż jedno słowo. Udało się jej, bo zapytany o to Naoki od razu marszczy czoło i czuje się zbity z pantałyku. Dobre pytanie, myśli, chcąc nie chcąc zgadzając się z kobietą. Chwilę milczy, zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Po prostu... Nie przewidziałem, że będzie aż tak źle. Miałem nadzieję, że jej to kiedyś minie. Ale nadal miesza się w moje życie i próbuje w nim być obecna.

Nowa znajoma macha ręką i nagle wybucha histerycznym śmiechem, najwidoczniej dobrze ukrywała swoje wstawienie. Chwilę tak się śmieje, zasłaniając dłonią usta. Co cię tak rozbawiło, myśli Naoki, już trochę rozgniewany.

- Nie wiedziałam, że spotkam kiedyś dorosłego, który wierzy w bajki. Takie cechy po ślubie tylko się potęgują.

- Teraz to i ja o tym wiem.

Na chwilę zapada niezręczne milczenie. W tle dudni muzyka, barman szaleje z mikserem i butelkami alkoholu, ktoś gdzieś na drugim końcu sali nieudolnie próbuje zaśpiewać popularną piosenkę na wysoką nutę i niemiłosiernie fałszuje, dźwięk się niesie, Naoki pije, a kobieta stuka paznokciami o blat baru.

- Więc męczysz się z byłą żonką, która pragnie ciebie odzyskać?

- W bardzo dużym skrócie. Tak naprawdę to przez jej prawnika jesteśmy tylko w separacji. Nie wiem, jak to załatwił, ale się skurwysynowi udało.

- Widać, kto więcej swojemu zapłacił - dorzuca z przekąsem kobieta i duszkiem wypija swojego drinka. Wzdryga się, ale wygląda na zadowoloną.

- Dzięki.

- Nie ma za co.

Bawi się pustym już kieliszkiem, ale gdy barman odwraca się w jej stronę, od razu odmawia kolejnego drinka. Patrzy się na pusty blat i intensywnie o czymś myśli. Kiedy barman odwraca się do niej plecami, sięga po serwetkę, wyciąga z kieszeni na piersi mały długopis i zaczyna coś bazgrolić. Naoki przygląda się jej z ukosa.

Na pewno nie jest z Azji, ma zdecydowanie za jasne oczy i włosy, które do tego się kręcą. Po japońsku mówi naprawdę nieźle, ale ma dość mocny akcent, przez co słowa brzmią jakby twardo w jej ustach. Do tego zdaje się być całkiem wysoka. Naokiemu ciężko sprecyzować, ale zdaje się, że jest niższa od niego o jedynie kilka centymetrów. Zdecydowanie góruje nad wszystkimi znanymi mu kobietami.

Właściwie to wygląda tak, jakby równie dobrze mogła przyjechać z dowolnego miejsca na świecie.

- Skąd właściwie przyjechałaś?

Kobieta podnosi wzrok i uśmiecha się.

- Węgry. Ze stolicy. Byłeś może kiedyś?

- Niestety nie.

- Szkoda. A ty? Też jesteś tutejszy czy przyjechałeś skądś?

- Tutejszy. - Drapie się po głowie. - Właściwie to nieźle znasz język. Ile tutaj mieszkasz?

- W lipcu były już dwa lata.

- Ach tak.

Cudzoziemka przebywająca w mieście od czasu, kiedy zaginęła Meiko. Niby nie widział zdjęć z kamer, poza tym w Tokio na pewno przebywa z kilkadziesiąt kobiet z zagranicy, więc może teraz przesadza, może to tylko paranoja. Ale dlaczego w takim razie do niego zagadała? Jeśli były dwie, to czy jest szansa, że ta druga też się gdzieś tutaj kręci? Czyżby w policji mieli kreta, który już przekazał komu trzeba, że taki i taki, Takano Naoki, zgodził się pomóc rozwiązać tę sprawę? Ale czy w takim razie nie powinna była uśpić jego czujności i nie odpowiadać z takimi szczegółami? Naoki czuje pod skórą, że wypadałoby delikatnie wypytać, co ją tu sprowadza, i zacząć obserwować. Jednak najpierw musi się uspokoić. Nic nie zdradzić. Wdech, wydech.

Dyskretnie sprawdza, czy nadal ma papiery schowane do wewnętrznej kieszeni marynarki.

- Właściwie co cię tutaj sprowadziło?

- Praca. Jestem dziennikarką. Piszę do jakichś czasopism o tym, jak wygląda Japonia. Co się nosi, co się je. Nic szczególnego. Jestem tą, no... - Kobieta próbuje sobie przypomnieć jedno słowo i raz po raz strzela palcami, chcąc najwidoczniej ten proces przyspieszyć. W końcu zrezygnowana spogląda na Naokiego. - Jak to się mówi, jak ktoś pisze artykuły z zagranicy?

- Korespondentka?*

- Dokładnie! - Kobieta klaszcze głośno w ręce. - Napiszesz mi to? Ciągle zapominam.

Podsuwa mu długopis i serwetkę, na której chwilę wcześniej coś rysowała. Naoki waha się przez chwilę, ale w końcu lewą ręką, specjalnie nie prawą, kreśli kolejno znaki. Kobieta bacznie obserwuje każde pociągnięcie.

- W sumie nie jest to takie trudne. Dzięki.

Składa serwetkę i chowa do kieszeni, do tej samej, z której wyciągnęła wcześniej długopis. Opiera się plecami o blat.

- Skoro tak sobie gadamy, to w ogóle jak się nazywasz? Bo nie wiem jak ty, ale ja wolę znać coś więcej niż miejsce pochodzenia swojego rozmówcy.

Naoki znowu się zastanawia przez chwilę i aby ukryć swoje rozważania, na ile głupi jest pomysł przedstawienia się w tej sytuacji, dopija swojego drinka.

- Może ty pierwsza się przedstaw?

- Nazwiska pewnie nie powtórzysz. - Kobieta macha ręką. - No ale niech ci będzie. Adele Lengyel. Ojciec był nauczycielem francuskiego, stąd takie a nie inne imię, chociaż teoretycznie zapisane z błędem.

- Mianowicie?

- Adele bez ostatniego e. - Adel uśmiecha się. - Spróbuj całość powtórzyć.

Po kilku próbach zachowania asertywnej postawy i dwóch kolejnych drinkach, które obie strony w siebie wlały, Naoki ryzykuje, próbuje powtórzyć nazwisko Adel i kilka innych węgierskich słów, jakich z uporem maniaka próbowała go nauczyć, ale po kolejnej porażce czuje, że bez wstawienia języka w gips nie da rady już dzisiaj nic powiedzieć, a Adel leży na blacie baru i ryczy ze śmiechu. Ociera łzę z oka i przy okazji rozmazuje sobie tusz do rzęs na pół policzka. Z kolei Naoki już czuje, że o własnych siłach nie wróci już raczej do domu.

- Chyba dopiero na trzeźwo ci się uda - stwierdza. - Ale dzięki, poprawiłeś mi tym humor.

I znowu w śmiech.

Ma naprawdę głośny, wręcz histeryczny śmiech. Kilka osób odwraca się w ich stronę, niektóre uśmiechają się z politowaniem lub jedynie unoszą brwi. W ogóle jest z nią coś nie tak. Jest za bardzo zrelaksowana przy rozmowie z obcym facetem. Albo dobrze udaje, albo naprawdę powinna ograniczyć pity alkohol, zwłaszcza w takich miejscach jak to. Niby bezpiecznie, niby jest ochrona, która pewnie czuwa, aby nie doszło do sytuacji podbramkowych, ale...

Tymczasem Adel zdaje się nie być świadoma rozważań, jakie snuje niekoniecznie trzeźwy już Naoki. Wygładza garsonkę i z kolejnej kieszeni, tym razem bocznej, wyciąga z niej portfel.

- Jakbyś chciał coś mi ciekawego powiedzieć, to wiesz. Odezwij się. Do artykułu czy coś - mówi i wręcza Naokiemu wizytówkę. - Jak nie masz swojej, nie szkodzi. - Mówi tak szybko, że Naoki nawet nie ma jak odpowiedzieć. - Fajnie się gadało. Więc no. Dobrej nocy. - Wstaje i zrobiwszy dwa kroki odwraca się ostatni raz i macha. - Trzymaj się.

I nim Naoki zdąży się z nią pożegnać, Adel znika w tłumie bawiący się ludzi.


Jedyne, co obudzony przez kota o czwartej rano, Naoki pamięta następnego dnia to niebieskie oczy, alkohol i przyspieszony kurs węgierskiego. Mija chwila, nim sobie wszystko układa w chronologicznej kolejności. Jakaś dziennikarka zagaduje do niego w barze. Niby przypadkiem, ale Naoki już słyszy z tyłu głowy błagania swojej intuicji o zwiększoną czujność. Może właśnie dlatego rzuciła tak od niechcenia, że mieszka w Japonii od tego feralnego lipca, aby mu zasygnalizować, że coś wie? Jak bardzo mógłby udupić śledztwo, gdyby odpowiedział w jakiś sposób na tę domniemaną aluzję? Papiery, jakie dostał, miał na szczęście wszystko przy sobie. Pewnie teraz przesadza. Pewnie ponosi go wyobraźnia po alkoholu. Tak... To tylko zbyt wybujała wyobraźnia.

Czuje, że już nie zaśnie, nawet jakby chciał. Dobija piąta rano, do domu wrócił o jedenastej. Dotarł tutaj taksówką, nie ufając sobie w publicznych środkach transportu. Wzdychając ciężko, drapie siedzącego obok niego kota za uchem. Zwierzę wydaje się być z siebie zadowolone, pomrukuje i okazjonalnie trąca go łapką po udzie, jakby chcąc zwrócić uwagę na inne obszary puchatego ciała, które również domagały się głaskania i innych pieszczot. Gdy tylko Naoki stwierdza, że się uspokoił, sprawdza, czy na pewno niczego wczoraj nie zgubił. I właśnie sprawdzając zawartość portfela znajduje wizytówkę. Pół po węgiersku zapewne, pół po japońsku. Nazwisko Adel zapisane alfabetem łacińskim i katakaną. Z czystej ciekawości włącza komputer i wrzuca je w wyszukiwarkę.

Wyniki są głównie po węgiersku, Naoki sporo musi posługiwać się tłumaczem internetowym. Najwięcej linków prowadzi do jakiegoś węgierskiego dziennika internetowego. Przetłumaczone artykuły brzmią co najmniej dziwne, więc jedyne, co się potwierdziło, że faktycznie Adel musiała coś napisać, czego dowodem jest kilka artykułów o Japonii podpisane jej nazwiskiem. Faktycznie, zdjęcia różnych dzielnic, z czego najwięcej stanowiły fotografie Shibuyi, Ikebukuro i Harajuku, tu i ówdzie rzucają się też Naokiemu w oczy nazwy różnych japońskich marek odzieżowych. Jest jednak coś, przez co ponownie Naokiemu zapala się czerwona lampka. Daty. Po kliknięciu w odnośnik kryjący się za nazwiskiem autorki znajduje listę jej tekstów, krótką notkę biograficzną i zdjęcie przedstawiającą kobietę, która faktycznie była nawet podobna do osoby, którą poznał wczoraj w barze. Kilka kliknięć w nagłówki i Naoki odkrywa, że ostatni artykuł został napisany trzy lata temu, rok przed rzekomym przybyciem kobiety do Tokio. Później nie pojawił się już zaden artykuł opublikowany pod jej nazwiskiem.

Naoki głaszcze siedzącego mu na kolanach kota i wzdycha. Najpewniej nie ma się czym przejmować. Pewnie od alkoholu pomyliły się jej liczby i siedzi tutaj kilka lat dłużej, pewnie pisząc już dla innej gazety lub przerzuciła się na bloga, którego pisze pod pseudonimem. Kot mruczy, a chwilowy spokój zakłóca jedynie sms od Saitou z prośbą o przyjazd na komendę za półtorej godziny w celu odebrania papierów ze sprawy zaginięcia Meiko. Naokiego ogarnia dziwny, może trochę niepasujący do sytuacji spokój.

Robi śniadanie sobie i kotu, z czego kot wybrzydza na widok mokrej karmy i wpatrując się wielkimi oczami we właściciela oblizuje się, najwidoczniej wspominając wczorajszą poranną ucztę z tuńczyka.

- Rozpieszczony kot - warczy Naoki, patrząc, jak zwierzak chodzi dookoła miski, a końcówka ogona drga mu w każdą stronę świata. W końcu jednak kot zaczyna jeść, mimo to nadal ogon aż mu chodzi z niezadowolenia. - No brawo, dostaniesz medal za to, że zacząłeś dbać o zaspakajanie swoich podstawowych potrzeb. - Naoki uśmiecha się do zwierzęcia, które zdaje się ostentacyjnie memłać w pyszczku każdy kęs. - Tuńczyka dostaniesz, jak wrócę i się okaże, że nic nie zdemolowałeś.

Kot coś tam miaukoli, a w tym czasie Naoki prostuje papiery otrzymane dzień wcześniej i chowa je do teczki, która z kolei ląduje w sejfie schowanym w głębi szafy na ubrania. Z ciekawości zwierzątko odchodzi na chwilę od miski i korzystając z okazji wskakuje właścicielowi na plecy, przez co ten prawie traci równowagę i niewiele brakuje, aby przydzwonił czaszką w twarde drewno. Widząc zamieszanie, jakie sprawił, kot taktownie wycofuje się z powrotem do swojego kącika, zaś Naoki, pochłonięty przeklinaniem na czym to świat stoi, kończy szykować się do wyjścia. Chowa też notatnik do teczki na dokumenty wykonanej ze sztucznej skóry. Wewnątrz teczki znajduje się spora ilość kocich kłaków. Skąd się tam wzięły - Naoki nie chce wnikać. Kot przez te kilka minut siedzi podejrzanie cicho, ale ponownie na chwilę przerywa jedzenie w celu odprowadzenia właściciela do drzwi i pożegnania go pogardliwym prychnięciem i wraca do miski. Zamykając drzwi i upewniając się, że zrobił to na pewno, Naoki modli się, aby kot w ramach rewanżu nie nasikał mu do łóżka lub nie wpadł na inny pomysł wymyślnej zemsty.


Kontrowersyjny pomysł Hanamury związany z dołączeniem się do sprawy prywatnego detektywna na wyraźne życzenie rodziców ofiary o dziwo został przyjęty bez większego echa. Saitou zdaje się być tym faktem zachwycony, Naoki z kolei nie bardzo wie, co właściwie o tym myśleć. Wysłuchuje wszystkiego, co do tej pory zostało ustalone.

Sprawę próbowano powiązać z dwoma innymi zaginięciami dziewcząt w regionie, które miały miejsce w ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy, jednak nie znano modus operandi sprawców ani jego motywów, a jak na razie jedyną zaginioną, która się odnalazła, była właśnie Meiko. Jedyne, co łączyło te sprawy to fakt, że ofiarami były młode dziewczyny około dziewiętnastego roku życia. Okoliczności zaginięć również różniły się, a ponadto ofiary nie miały nic ze sobą wspólnego. Nie znały się, nie miały wspólnych zainteresowań, nigdy się nawet nie spotkały. Na dziewięćdziesiąt pięć procent żadna z tych spraw nie miała nic wspólnego z resztą. Zostawało tylko to pięć procent, że może to być jednak głębsze bagno niż by mogło się na początku wydawać...

- W nocy sprawdziliśmy kamery w całej dzielnicy. Na szczęście większość z nich zerowała się po dwóch tygodniach, więc zdążyliśmy ściągnąć praktycznie cały materiał. Chyba uda nam się znaleźć te dwie kobiety, które złapał monitoring - chwali się Hanamura, a Naoki w myślach już liczy, ilu policjantów zarwało nockę, aby znaleźć dwie igły w stogu siana. - Najpewniej uda nam się jeszcze je znaleźć w ciągu najbliższych kilku godzin.

- Mówisz to tak z taką pewnością, jakbyś zawiadomił każdy, nawet najmniejszy posterunek w kraju. Skąd też pewność, że te kobiety nie wyjechały? Ciało leżało już z tydzień. - Naoki nie kryje swojego sceptycyzmu.

Saitou wstaje zadowolony i siada na biurku.

- Wiedziałem, że dokładnie o to zapytasz. Profiler sporządził wstępny profil psychologiczny sprawców. Jego zdaniem to osoby będące pod silnym wpływem charyzmatycznej jednostki, oczekujące od niej pochwały. Dlatego doszliśmy do wniosku, że najpewniej nie ruszą się stąd dopóki wszystkie media w kraju nie będą o trąbić o tym, że w Tokio mieliśmy ludzką rzeźnię. Informację puścimy do mediów, gdy tylko je ujmiemy i będziemy mogli zacząć szukać reszty, pewnie stracą wtedy na czujności, skoro będą mieli całą naszą uwagę.

Naoki skrupulatnie notuje jego słowa.

- Dostaniesz później jego pełny raport faksem, ale to chciałem ci opowiedzieć w największym skrócie - dodaje szybko Saitou. - W każdym razie na pewno mamy do czynienia z większą grupą.

- Jeśli to faktycznie grupa skoncentrowana wokół jednej osoby, mam nadzieję, że nie będzie się nam szykowała powtórka z ataku w metrze - stwierdza Naoki. - Nie obawiacie się, że widząc brak reakcji z naszej strony, mogą przejść do bardziej drastycznych środków, byleby tylko zwrócić na siebie uwagę całego kraju?

- Rozumiem twoje obawy, ale na razie mamy tylko dwie kobiety nagrane na VHS i martwą dziewczynę w lodówce - wzdycha Saitou, widocznie niezadowolony. - Musimy zaryzykować. A biorąc pod uwagę, że na pewno działali dłużej niż te dwa lata, na pewno przetrzymamy ich jeszcze dłużej. Najpewniej są też zdecydowanie mniejszą grupą od Aum Shinrikyo, pewnie też element religijny jest mniej istotny, o ile w ogóle odgrywa jakąś rolę w tej grupie.

- Cóż, jeśli tak uważasz. - Naoki wstaje. - To chyba wszystko, co miałeś mi do powiedzenia, prawda?

- Chyba że masz jakieś pytania. A tak to owszem. - Saitou podnosi teczkę z biurka i wręcza ją Naokiemu. - Masz tutaj ważniejsze ujęcia z kamer, kolejną kopię wyników sekcji i wszystko, co zgromadziliśmy wcześniej. Jak tylko się zapoznasz z materiałami, możesz zacząć działać, bo będziesz wiedział tyle samo, co my. Tylko uprzedzam, jak znajdziemy te dwie, to masz się od razu stawić, nawet jakbyś przesłuchiwał grupkę niedźwiedzi brunatnych na Hokkaido.

- Postaram się - obiecuje Naoki, chociaż nie brzmi na zbyt przekonanego. Tekturowa teczka wypełniona dokumentami jest dość opasła i ciężka, najwidoczniej nie zastanawiano się, czy cokolwiek mogłoby zostać uznane przez za niepotrzebne. Naoki chowa ją do swojej i uprzejmie żegna się z Saitou. Teraz pozostaje mu jedno: zapoznać się ze wszystkim, co się w niej znajduje i to jak najszybciej.

W spożywczym robi najpotrzebniejsze zakupy, głównie jest to zapas tuńczyka dla kota i paczka mielonej kawy dla siebie, w rekordowym tempie pokonuje odległość dzielącą sklep z jego mieszkaniem, jak huragan wpada do środka, upewnia się, że kot ma czystą kuwetę i pełne miski, a następnie zamyka się w pokoju sam na sam z teczką pełną dokumentów. Pokój opuszcza tylko wtedy, kiedy przypomina sobie, że zostawił po raz kolejny kawę w kuchni lub kot zaczyna drzeć się wniebogłosy. W końcu pozwala futrzakowi zwinąć się w kłębek na parapecie okna. Kot mruczy, czas leci, a Naoki powoli poznaje bardziej wrażliwe dla sprawy szczegóły, skrupulatnie wszystko notując. Szczegóły fotografii, nazwiska i zeznania świadków, wyniki badań. Jest tego tyle, że nie może uwierzyć, iż dziewczyna właściwie zapadła się pod ziemię na całe dwa lata.

Po przejrzeniu kilkunastu raportów, które nie wniosły nic nowego, Naoki szuka w przyciasnym schowku starej tablicy korkowej. Ściąga ze ścian w pokoju stare zdjęcia, zastępując je tablicą. Poświęca kłębek fioletowej włóczki, który nie wiedzieć czemu kurzył się któryś rok w jednej z szuflad biurka, wygrzebuje też pokryte kurzem pudełko pinezek, i mozolnie zaczyna układać w jedno to, co na razie udało mu się ustalić. Centralnym środkiem powstającej kompozycji jest zdjęcie Meiko, akurat to z plakatu o jej zaginięciu. Charakterystyczna myszka na policzku dziewczyny w sumie dodawała jej uroku, również w chwili uchwycenia fotografii miała zdecydowanie krótsze włosy. Grzywkę upięła, cóż, spinką, która była jedynym dowodem na to, że pewnego lipcowego wieczora ta młoda dziewczyna czekała na pociąg na jednej stacji w Saitama.

I gdy Naoki tak spokojnie tworzy kolaż, rozdzwania się telefon. Saitou.

- Wpadaj szybko. Znaleźliśmy je.


*po japońsku: 特派員 (tokuhain)

**po japońsku: 調査報道 (chousahoudou)

yall welcome